wtorek, 29 marca 2016

Ale grad!

18 km

Dłuższe wybieganie, ostatnie przez Paryżem. Trzeba było odpracować zaległości z dwóch świątecznych dni, generalnie przesiedzianych z rodzinką przy stole. Posiedzenia fajne, potrzebne wszystkim, miło widzieć, że rodzina się lubi, wspiera i normalnie funkcjonuje. Dlatego warto odpuścić na chwilę z ruchem. Fakt - z pewnym bólem ;)
Dziś już w domu normalnie, czyli pusto i spokojnie. Po południu bieganie - odtrutka na dopołudniową lekturę kolejnych pism złożonych przez zawodowych pieniaczy. Wiedziałem, że są "miejscy wariaci", niby miałem pojęcie, jak funkcjonują. Nie przypuszczałem, że potrafią tak zasypywać urząd g... wartymi pismami, na które trzeba odpowiadać, a jeśli się nie odpowie, to zaraz smarują skargi, wnioski, pozwy, donosy do prokuratury... Piramida rośnie.
W piątek jednego z bardziej zawziętych zaprosiłem do sądu. Andrzej B. na swoim niszowym portaliku trochę za bardzo pobrykał, wychylił się dwa razy, czekałem na trzeci. Zrobił to w czwartek, więc szybciutko dokończyłem prywatny akt oskarżenia, zaniosłem do sądu i za jakiś czas z panem Andrzejem B. spotkamy się w sądzie, gdzie będzie mógł rozwinąć swoje genialne myśli i wytłumaczyć, dlaczego pisał, co pisał. Jakaś grzywna plus nawiązka na szczytny cel społeczny powinny skutecznie ostudzić rozgrzane czółko.

18 km po lesie, pustym lekkim popołudniem. Za Górą Lotnika dorwała mnie burza i gradobicie, waliło konkretnie i czułem się niespecjalnie, nie lubię burzy na otwartej przestrzeni. Buty przemokły, ciuchy ciężkie od wody, ale generalnie nieźle, dotrwałem w dobrej kondycji do końca i chyba nawet nie załapię się na żadne przeziębienie. Jutro jeszcze jakaś standardowa dycha, a w czwartek rano przebazowanie do Francji. Maraton w niedzielę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".