10 km
Bieżnia już nie jest idealna. Po dzisiejszym deszczyku zamieniła się w bagno. Można tylko zakląć pod nosem i przenieść się na asfalt wokół boiska, co też zrobiłem. Nawet bez wielkiego smutku, bo pora pobiegać trochę po równej nawierzchni, żeby w końcu boląca pięta doszła do stanu używalności.
Prawie nic dziś nie jadłem, dlatego po pięciu kilometrach nieco opadłem z sił i korciło mnie, żeby pod byle jakim pretekstem zejść z trasy. Przełamałem się i dokończyłem zaplanowaną dychę. W końcu, po dobrych paru dniach, biegło mi się lekko i przyjemnie, nic nie bolało i nie przeszkadzało.
Trochę dziwnie wyglądał ten bieg na stadionie, na którym była tylko ekipa techniczna i dwóch kolegów Jakubika ze szkoły podstawowej (gość urodził się pod Nowogardem i mieszkał tu kilkanaście lat). Mieszkańców Nowogardu reprezentowała jedna pani z urzędu gminy, która przyszła otworzyć stadion.
Bieżnia w stadionie przypomina goleniowską. Dla odmiany ceglana, zarośnięta zielskiem (nikt nie biega), wspólna cecha - rozmoknięcie po deszczu. Ekipa zasuwała dziś częściowo po asfaltowej alejce, przeważnie po trawie wokół boiska.
Bieżnia w stadionie przypomina goleniowską. Dla odmiany ceglana, zarośnięta zielskiem (nikt nie biega), wspólna cecha - rozmoknięcie po deszczu. Ekipa zasuwała dziś częściowo po asfaltowej alejce, przeważnie po trawie wokół boiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".