10 km
Coraz szybciej zapada zmierzch, już około godziny 20 jest ciemnawo. Wyszedłem pobiegać po 19, więc wolałem nie narażać się na powrót szosą w ciemnościach. Poszedłem na bieżnię. A tam tłum ludzi. W efekcie nie było normalnego treningu, tylko co 5 kółek przystanek na pogawędkę z coraz to nowym człowiekiem. Wprawdzie z przerwami, ale w końcu udało się przepisową dychę zrobić.
Sebastian pytał dziś, jaki mam plan na niedzielny półmaraton w Szczecinie. Między 5:00 a 5:05 - mówię. Najpierw odparł, że to za mało, ale na koniec nie wykluczył, że pobiegnie ze mną. Wolałby szybciej, jakieś 4:40-4:50, ale właśnie kończy kurować się z kontuzji po zbyt szybkim biegu. Rozsądek podpowiada, żeby zwolnić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".