Nowy rower ma swój urok. Ze spokojnym sumieniem zrezygnowałem z biegania na rzecz nieco dłuższej przejażdżki. Wziąłem aparat i wybrałem się na "szlak barszczu Sosnowkiego" do zaprzyjaźnionych gmin Osina, Nowogard i Maszewo. Barszcz (paskudny import z ZSRR) to ostatnio modny temat, media rzuciły się na niego jak na żarcie na bankiecie. Temat znam od lat jeszcze studenckich, piszę o nim co roku. Koledzy dziennikarze piszą o nim jak o smoku wawelskim, tymczasem ja go znam od podszewki, bo pamiętam nieszczęsne uprawy m.in. w PGR Osina z nadzieją, że w cudowny sposób zostanie rozwiązany problem braku pasz dla krów. Ruskie gówno rosło jak szalone, ale krowy jeść tego nie chciały, bo im pyski paliło. Uprawy zlikwidowano, ale tak po polsku: na niby. Ruskie gówno rozrosło się po okolicy i stało się problemem. W Węgorzycach (gm. Osina) z plagą poradzono sobie w ciągu paru lat systematycznej walki, choć można mówić jedynie o wygranej bitwie, nie zaś wojnie. Ale można sobie poradzić, co roku tępiąc ruskie gówno
Dokładnie na granicy gminy Maszewo. Barszcz nadciąga... |
Objechałem sobie trzy gminy w tempie przyzwoitym, choć nie szaleńczym. Przepiękna pogoda, piękne lato - żal by było siedzieć w domu. I nawet dupsko nie boli, bo nowy Trek ma siodełko wygodne i dopasowane, nie odczułem specjalnie trudów jazdy po zrytych jak po wojnie drogach powiatowych w wymienionych trzech gminach. A teraz Swiss Jazz, naleweczka Oleńki i w ogóle przyjemny nastrój...
Nadchodzi weekend z dobrą pogodą. Piotrek, może kajaczek w okolicach Szczecinka? Czaplinek, Borne Sulinowo? Deklarowałeś...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".