Aż się chciało. Żadnych dolegliwości, więc nieco wydłużona trasa, wszak za dwa tygodnie półmaraton w Krakowie - czas się nieco rozbiegać. Runda spory kawałek za Górę Lotnika. No i wszystko fajnie, zapas sił, żadnych problemów po drodze - do pewnej chwili, już w okolicy "jeziorka". Potknąłem się i przewróciłem na leśną drogę, diabli nadali - akurat w miejscu, gdzie była sama próchnica. Dodać trzeba, że wystroiłem się w białą koszulkę, a ta po drodze się bardzo konkretnie przepociła. No więc kiedy się przeturlałem, biel koszulki stała się dość trudno dostrzegalna. Wyglądałem jak negatyw rafaello - w panierce z igliwia, piachu i czarnej próchnicy. Co się dało, to strzepnąłem, ale nic to nie zmieniło w ogólnej ocenie. Przemknąłem do domu starając się zanadto nie rzucać ludziom w oczy - nie wiem, czy to się udało ;)
Trzy dni w Karkonoszach. Piękna, jesienna pogoda, sympatyczne towarzystwo, samych Karkonoszy zachwalać nie ma potrzeby. Pierwszego dnia Śnieżka, drugiego Szrenica i Śnieżne Kotły, obie wędrówki po ok. 20 km. W niedzielę już bardziej rekreacyjnie, tylko Chojnik, jakieś 7 km. Wieczorami rekreacja gastronomiczna, choć tu dość przykre zaskoczenie: Karpacz nie jest żadnym gastronomicznym zagłębiem. Dało się jednak codziennie znaleźć jakiś przyjemny kąt z dobrym jedzeniem.
Zresztą, niech mówią fotografie ;)
Pierwsze schronisko, przerwa na FB |
Szymon biegł pod górę, paniom specjalnie się nie spieszyło |
Było zresztą na co popatrzeć, krajobrazy jak z landszaftu |
Grupka dziewcząt za Olą z jednym pytaniem: "Daleko jeszcze??" |
A do Śnieżki wciąż daleko ;) |
-Mariusz, daleko jeszcze? -Cholernie. |
-Magda, daleko jeszcze? -Nie pytaj... |
Śnieżka. Już nikt nie pyta, czy daleko. |
Stacja kosmiczna. Podobno to baza burmistrza Czapli |
-A wiesz, Olu, widziałam piękną torebkę. Koniecznie muszę kupić! -Oczywiście, Madziu, życie bez torebki nie ma sensu... |
Takie jest życie bez torebki. Puste. |
Przy wodospadzie Kamieńczyka. Tam taka moda. |
Wodospadu nie widać, ale miejsce ładne |
Drugi dzień. Panie jeszcze idą, my z Mariuszem już zrelaksowani pod schroniskiem. |
A oto zrelaksowana Magda. Publiczność proszona o policzenie pustych szklanek... |
Zwyczajnie: zimno. |
Cieplej |
Szrenica. Cholera wie, co to za rury. Pewnie bimbrownia. |
Śnieżne Kotły i śnieżny człowiek (ale nie Yeti) |
Mariusz szedł pierwszy, trochę zdemolował ścieżkę. |
Mostkowi dał spokój. |
Próbował wypić strumień |
O, ktoś mi zrobił zdjęcie. |
Niedziela. Relaks w wózku. |
Jak Mariusz, to czemu nie ja? |
Magdzie wiatr rozwiewał włosy. Mariusz też by tak chciał :) |
Panie pół godziny spędziły wybierając między torebką niebieską a niebieską... |
Mariusz w tym czasie dobrał sobie efektowną czapeczkę |
W końcu Magda wyszła ze sklepu z torebką. Z niebieską. |
Szymon pęka z przejedzenia, a tu jeszcze torcik zabajone, torcik serowy, ciacho owocowe, dwie kawy... Bohater! |
Ola rozpycha skały. Faktycznie, ciasno było |
Zarypista złota jesień |
Jesieni cd. |
Tak na serio: panoramy przepiękne |
Chojnik. |
O tę urwaną barierkę kilka minut potem próbowała się oprzeć Magda. Przeżyła. |
Chwila zadumy... |
Ten selfik na zarządzenie kol. małżonki |
W tle Śnieżka. Miła górka |
Czarno to widzę... |
Mariusz niespecjalnie ufał tym trefnym barierkom. |
Pierwszy selfik.... |
drugi.... |
trzeci.... |
O, trzeci chyba nie wyszedł, musimy poprawić! |
Czwarty, a co! |
Wycieczka wokół zamku, pod murami obronnymi. |
I lekki posmak wspinaczki, bo miejscami było stromo |
Ostatni rzut oka na zamek, czas wracać :( |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".