Dwa weekendowe dni spędzone jak należało w piękną pogodę:
nad wodą. Sobota na Drawie, niedziela na Piławie.
Choć pogoda idealna, wszędzie jeszcze pusto. W sobotę psa z
kulawą nogą na wodzie i na szlakach wzdłuż rzeki. Tylko w jednym miejscu, na
biwaku Bogdanka jedna ekipa kończyła spływ Korytnicą. Prócz nich na całej
Drawie w obrębie parku narodowego kompletna pustka – co zresztą wcale mi nie
przeszkadzało. Lepsza pustka od tego, co tu się będzie działo od 1 lipca:
chlanie, pijackie ryki do bladego świtu i dziki tłum tzw. turystów. A na razie
jak w raju: woda czysta, trawa zielona i boska cisza.
W niedzielę przebazowanie na kemping Liszkowie, przy wypływie Piławy z jeziora
Pile. I tu pustka: tylko starszy gość obsługujący kemping i jeden namiot z
ludźmi, którzy przyjechali pogrillować na łonie natury. Na plaży tylko ja :)
Trasa standardowa, jak co roku na otwarcie sezonu: z jeziora Pile do jazu na Piławie i z powrotem. Pierwszy odcinek cięższy, choć teoretycznie z prądem. Teoretycznie, bo woda praktycznie stojąca, za to płynęło się pod wiatr. Krótki postój na jazie, zwrot w tył na lewo i powrót do Liszkowa, tym razem z wiatrem w plecy. Przerwa na obiad, na poopalanie się, po czym powrót do kajaka i dobra godzina zabawy na falach, które na Pilu pojawiają się przy byle podmuchu. No a potem powrót do Goleniówka, koniec weekendu :(
Dziś 29 stopni. Nawet przez myśl mi nie przeszło jakieś bieganie. W ogóle, całe popołudnie przeleżane z książką w ręku. Od tygodnia fascynacja Miłoszewskim.
Trasa standardowa, jak co roku na otwarcie sezonu: z jeziora Pile do jazu na Piławie i z powrotem. Pierwszy odcinek cięższy, choć teoretycznie z prądem. Teoretycznie, bo woda praktycznie stojąca, za to płynęło się pod wiatr. Krótki postój na jazie, zwrot w tył na lewo i powrót do Liszkowa, tym razem z wiatrem w plecy. Przerwa na obiad, na poopalanie się, po czym powrót do kajaka i dobra godzina zabawy na falach, które na Pilu pojawiają się przy byle podmuchu. No a potem powrót do Goleniówka, koniec weekendu :(
Dziś 29 stopni. Nawet przez myśl mi nie przeszło jakieś bieganie. W ogóle, całe popołudnie przeleżane z książką w ręku. Od tygodnia fascynacja Miłoszewskim.
Moje ulubione miejsce na rozpoczęcie sezonu: kemping Liszkowo nad jeziorem Pile. |
Poniżej jazu zaczyna się bajkowa kraina: Zalewy Nadarzyckie :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".