Zero.
Dosięgła mnie czyjaś klątwa (OD?). Czuję się, jakby mnie kto kijami obijał z pół godziny. Nie sposób było pozbierać myśli, a jak na złość sypią się zamówienia na teksty, trzeba pracować. Bolały mnie mięśnie karku, taki ogólny stan przedchorobowy. No i teraz zagadka: w którą stronę toto się rozwinie?
Na razie aspiryna i grzane piwo. Jak do jutra nie odczuję poprawy, to antybiotyk.
Zastanawiam się, co się stało. Wychodzi mi, że jednak to te parę godzin na zimnym wietrze, w tym dwie ostrego biegu w mróz. Mimo wszystko - warto było!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".