czwartek, 14 marca 2013

I jeszcze Andrzej

12 km

Powtórka z wczorajszej wyprawy, ale wyruszyłem nieco wcześniej, żeby za dnia pokonać ostatni odcinek od GPP do Goleniowa. Diametralna zmiana: wczoraj biegłem jak na szczudłach, dziś, z nieznanego mi zupełnie powodu, bieg był czystą przyjemnością. Zero zmęczenia, podwozie pracowało wzorowo. Śnieg był świetny, nieco wilgotny, więc była dobra przyczepność i stopy nie jechały do tyłu. Asfalt w GPP zupełnie czysty i suchy. Najgorsze było ostatnie półtora kilometra, bo lód na "lubczyńskiej" trzyma się w najlepsze.

Spotkałem dziś w urzędzie gminy niejakiego Andrzeja Wojciechowskiego, który jest duchowym ojcem biegu 27/27. Zapytałem, czy podejmie się roli sędziego startowego. Świdrował mnie wzrokiem, czy przypadkiem sobie z niego nie robię zabawy. Moje spojrzenie było jednak szczere, a mowa przekonująca. Zapewniłem, że nikt nie będzie mu nic wypominał, choć o obietnicy z 1986 roku wspomnieć trzeba będzie. Andrzej po chwili powiedział, że oczywiście, że będzie, już nawet przełożył letni wyjazd na Wyspy Kanaryjskie, by być w Goleniowie pod koniec czerwca. Zapytał tylko, czy będzie mikrofon i nagłośnienie, bo będzie chciał coś powiedzieć. Obiecałem, że będzie nagłośnienie i powie, co będzie chciał. Rozstaliśmy się w najlepszej zgodzie. Przedtem powiedział mi jeszcze, że sprawa bieżni nie budzi już żadnych wątpliwości, praktycznie wszyscy radni są za. Pochwalił pomysł biegu: "sprytne posunięcie, bo nikt z tych, co przyjdą, nie wystąpi przeciw bieżni". Dokładnie tak samo myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".