Bieg - ideał.
Pogoda jak na zamówienie. Słonecznie, ale powietrze chłodne, trochę październikowe, do kompletu sympatyczny wiaterek, mile chłodzący rozgrzanych biegaczy. Człowiek się nie zagrzał, ale i nie było chłodnawo. Po prostu - w sam raz.
Kapitalna frekwencja, zdaje się (nie ma jeszcze danych oficjalnych), że na metę dotarło 1,2-1,3 tysiąca ludzi, w ubiegłym roku było to około 850 osób. Mimo to na trasie nie było tłoku, oczywiście poza pierwszym odcinkiem, ale na to chyba nie ma rady.
Właśnie odczytałem sms-a od organizatora. 524 miejsce, 44 w kategorii wiekowej, czas podają mi 1:50:49, ale to nie może być netto. Brutto mnie nie obchodzi, bo myśmy linię startu przekroczyli około 1,5 minuty po strzale. Wychodzi mi, że wyprzedziłem około 700 osób. Dokładnie ile - pokażą wyniki, których wciąż nie ma na stronie.
Ciekawe zdarzenie: wczoraj wieczorem błagalna prośba przez FB od nieznanego mi Mateusza, o podwiezienie na Gryfa, z Goleniowa do Szczecina. Chłopak przedstawił się jako mieszkaniec Katowic, z wizytą u babci i dziadka, nieznający Goleniowa, a co dopiero Szczecina. Dziwne mi się to wydało, ale poszukałem w necie i się potwierdziło, że chłopak pisze o sobie prawdę. Umówiliśmy się na wyjazd o 9 rano. Tuż przed 9 dostaję telefon, że nie jedzie, bo babcia jego buty wyrzuciła do śmietnika, nie ma w czym biec. OK, przyjąłem, ale to już mnie zdecydowanie zdziwiło. Zacząłem się nawet zastanawiać, czy to nie są jakieś podchody, które nieprzyjemnie mogą się skończyć. Ale w drodze do Szczecina odbieram kolejny telefon, Mateusz znalazł buty gdzieś za babciną szafą, jedzie już do Szczecina i prosi o odebranie pakietu. W końcu się spotkaliśmy, chłopak pobiegł (na pierwszym zdjęciu drugi od lewej), a potem wrócił z nami do Goleniowa. I tym sposobem zrobiłem dobry uczynek, równie dobrze o mnie świadczący. :)
Nagrodami na Gryfie były 3 vouchery na Maraton Puszczy Goleniowskiej. Na stadionie przy Litweskiej wisiały 2 duże banery reklamujące maraton. I nawet kartki wyrwanej z notesu z informacją o Mili Goleniowskiej.
Wieczorem pokazały się wyniki. Niestety, są nieścisłe. To nie są czasy netto, tylko brutto. Nijak to się ma do prawdziwych wyników. Stanowczo twierdzę, że mój czas netto to 1:49:22
Start na pewno robił wrażenie |
Tuż po biegu, niespecjalnie zmęczony |
Mirek z reklamą ziółek na głowie |
Walkowiak - junior |
Tomek |
e-sołtys e-Klinisk, dzień wcześniej biegał po lubuskich winnicach |
Kobiety żegnają uśmiechami Albercika, który gna po piwsko |
Lud się domaga więcej tekstu i częściej.
OdpowiedzUsuń