Dziś miały być cztery serie po sześć odcinków wieloskoków, każdy po 60 m. Ćwiczenie, które ma wzmacniać ścięgna i rozciągać wiązadła stawowe. Bardzo szybko się zorientowałem, że to niekoniecznie jest to, co mi teraz jest potrzebne. Wzmacnianie ścięgien, mięśni i wiązadeł jest efektem reakcji na mikrourazy powodowane przez wysiłek większy od dotychczasowego. Moje achillesy nie potrzebują ani mikrourazów, ani tym bardziej urazów, jakich się można nabawić wykonując podskoki. Jedną serię wykonałem, przyznam, że ćwiczenie ma sens, bo faktycznie szybko i skutecznie rozciąga stawy, ale nie spodobało mi się oddziaływanie na ścięgna. O ile przez pierwszą połowę biegu w ogóle ich nie czułem, to już po pierwszej serii wieloskoków poczułem, że je mam. Odpuściłem więc dalsze serie w słusznym przeczuciu, że niekoniecznie dobrze mi to posłuży. Może to sprawiły te wieloskoki, może późniejszy bieg po leśnych górkach - fakt, że o ile rano achillesy nie dawały w ogóle znać o sobie, to teraz je czuję. To nie najlepsza wiadomość przed jutrzejszą dawką, czyli 25-30 km. Ale dam radę.
Dziś otwarcie zapisów do maratonu Nicea-Cannes. Do końca lutego cena promocyjna, 45 €. Jutro się zapisuję.
A teraz parę fotek, które zapewne zachęcą tych, którzy o maratonie na Lazurowym Wybrzeżu myślą "może, kiedyś". Fotki dedykowane są Magdzie G., jak się dowiedziałem - fance Cote d'Azur. Magda, ciśnij! :)
Jak widać, znak nie wszystkim się podobał... |
A przy drodze rosną sobie figi... |
Wbrew pozorom, to Francja |
Koniec maja, Nicea |
Widok na port jachtowy w Nicei |
Stary port, obecnie jachtowy. Nicea |
Bulwar Anglików, tu będzie start maratonu |
A to knajpka w ryneczku, na pierwszym planie wino butelkowane dla tej restauracji. Ceny bardzo atrakcyjne |
Monako, kasyno |
Monako, w tle półwysep z zamkiem książęcym |
Winnica w Prowansji |
Zachód słońca, Nicea |
Port, Nicea |
Wioska, Korsyka |
Widok na zatokę i Niceę |
Bulwar Anglików, tu będzie prowadzić trasa |
Tu kopia obrazu pokazującego, jak kiedyś wyglądał widok z tego miejsca. Nicea |
Pizza w Monako kosztowała 9 € |
Ogród książęcy, Monako |
Monako, jakżeby inaczej :) |
I tu też port księcia |
A tu księżna |
Wiadomo |
Nicea, atakujemy mule |
Prowansja, winnica |
Wieś w Prowansji. Za dwie kawy i dwa duże kieliszki wina zapłaciłem 4 € |
Wąskotorówka, którą przyjechaliśmy z Nicei |
Dziękuję Ci bardzo!
OdpowiedzUsuńJa tam nic nikomu nie sugeruję, broń Boże... Piszę, że tam jest fajnie, bo jest :)
UsuńMagda, ciśnij!
Treningi trochę przerastają Twój organizm.Nie jestem trenerem ale z doświadczenia mogę Ci tylko doradzić spróbować podbiegi pasywne z jedną serią.Wiadukt odpada absolutnie.Asfalt dobija Twoje achillesy.Jutro masz dlugie rozbieganie,wiec noga bedzie max obciazona.Wlacz reczny hamulec,bo z czasem moze byc gorzej.To tylko moja rada.
OdpowiedzUsuńAsfalt akurat bardzo dobrze mi robi, bo jest równy, nie szarpie ścięgien. Uwaga o przyhamowaniu jak najbardziej do uwzględnienia, staram się dyscyplinować. Wiadukt nie jest killerem, bo ma nachylenie poniżej 15 stopni, więc tak naprawdę niespecjalnie obciąża (wiem, bo byłem tam już wiele razy).
OdpowiedzUsuńDzięki za uwagi! :)