Zero
Czas na spotkanie z dzieciakami, na dobre Côtes Du Rhône (czerwone, wytrawne, ziemiste) i Lupac (białe, słodkie).
Bieganie poczeka do jutra, a jutro mamy sympatyczną sobotę, której przedpołudnie spokojnie można przeznaczyć na wyprawę w plener. Pogoda ma być znośna, więc zapewne skończy się na Tour de Bącznik. Bez żalu, bo parę tygodni tam mnie nie było.
Za tydzień duży ruch w interesie. W niedzielę Kołobrzeg, ale właśnie się dowiedziałem, że już od piątku planowana jest inwazja na Witunię, gdzie od ponad 200 dni odbywa się próba bicia rekordu Guinessa w bieganiu maratonów; heros o imieniu Rysio codziennie biega maraton, z zamiarem przebiegnięcia 366 maratonów w ciągu roku. Codziennie 42,2 km. I właśnie w piątek po raz drugi zamierzają dołączyć do niego Dareczek z Anetką, a w sobotę Leszek, Artur i Mariusz. Honor nie pozwala nie pojawić się w Wituni. Więc się chyba zabiorę. Kołobrzeg najwyżej pokonam z balkonikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".