Ambitne plany szlag trafił tuż za Przemoczem. Urwana rura wydechowa, bez szans na odręczną naprawę. Trzeba było godzinę poczekać na niezawodnego szwagra, który przywiózł zestaw naprawczy w postaci metra miedzianego drutu i kombinerki. Sama prowizoryczna naprawa potrwała kilka minut, bo w międzyczasie rozpracowałem całą procedurę i przygotowałem co się dało, łącznie z odpowiednio przyciętą brzozową gałęzią, która pomogła ów drut przewlec w miejscu zupełnie do tego nieprzewidzianym przez konstruktora. A kiedy rura była przymocowana, nie pozostało nic innego, jak zrobić 'w tył na lewo' i wrócić do Goleniowa z kajakiem, który na chwilę w wodzie się nie zanurzył. Plus taki, że załapałem się na niedzielną pieczoną kaczuszkę nadziewaną jabłkami - rzecz dobra nie tylko na osłodę kajakowej niedzielnej klęski.
A po obiedzie rekompensata w postaci roweru. Trasa dość konkretna: Goleniów, Żdżary,
Tyle zostało z dworku w Łoźnicy. Pięć lat temu jeszcze był cały |
Stara droga Osina- -Maciejewo |
W drodze powrotnej chwila przerwy w Budnie. Trafiłem na moment, kiedy polska głupota wchodziła na nowy, wyższy poziom. Scenka typowa, majowo-niedzielna: przyjęcie komunijne w jednym z domów opodal drogi. Kiedy zatrzymałem się na chwilę odpoczynku, wręczano chłopysiowi prezent: quada. Takiego najzupełniej pełnowymiarowego. Szczyl natychmiast nałożył kask, ucieszeni opiekunowie - najwidoczniej nieco wypici - dali mu kluczyki i łepek ruszył ostro polną drogą. Ujechał ze sto metrów, próbował zawrócić - przewrócił się razem ze swoją maszyną. Nic mu się tym razem nie stało, może się nauczy jeździć, jak nie - to się zabije albo gruntownie połamie. A póki co, mamy nowy przejaw polskiego skretynienia. Ciekawe, czym będą obdarowywać pierwszokomunistów za pięć lat? Domami z basenem?
To już wiesz, co kupić Matiemu na komunię? :-P
OdpowiedzUsuńAż mi ciarki przeszły... Widziałem, co potrafi robić na rowerze, a daj mu jeszcze quada! ;)
OdpowiedzUsuń