Przed południem wahanie, bo prognozy były średnie. Rozważałem rower, ale zwyciężyła pokusa, by się wreszcie przepłynąć kajakiem. Wybrałem Lubczynę, a skoro otwarte wody, to pojechał ze mną Prijon Kodiak, a nie Yukon. Dłuższy, węższy, szybszy, dobrze idący po prostej, choć mało manewrowy. Na jeziorze przy fali ważne jest trzymanie kierunku, a nie szybkie skręty, więc wybór był prosty. Kodiak to idealny dla mnie model kajaka na otwarte akweny. Duża ładowność, szczelne luki bagażowe, no i wygląda przepięknie. Kurka, muszę w końcu zamontować ster, który od trzech lat leży w paczce i czeka...
Najlepsze miejsce na start w Lubczynie to dzika plaża za przystanią motorowodną - ustronny
Kanał Leśniczówka. Kompletnie dzika przyroda o pół km od Szczecina |
Po dobrej godzinie udało mi się pokonać strefę fal, więc zwrot na prawo i prosto w kanał
Leśniczówka cd. |
Przerwa na brzegu Odry |
Tak więc miałem motywację, żeby drzeć do brzegu jak najszybciej, bo i pioruny, i fale, które mogły już być zdecydowanie niebezpieczne. Dotarłem na chwilę przed lunięciem deszczu i pierwszymi grzmotami. Kiedy się zaczęło, siedziałem już w samochodzie słuchając radia :)
Czuję w rękach, że było konkretne wiosłowanie. Jutro odbój, ale w tygodniu trzeba będzie wyskoczyć ponownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".