12,5 km
Jurek Kiler, który wmawia publiczności, że nie jest tym, za którego jest powszechnie uważany, mnie nie przekonał. Jak na obcego, zadziwiająco dużo wie na temat pana JK i jego działalności. Ale za jedno jestem mu wdzięczny: rozreklamował mi bloga. Czytelnictwo ostatnio skokowo rośnie, ten miesiąc będzie absolutnie rekordowy.
A dziś rewelacyjna poprawa kondycji. Szczątkowy katar w fazie zielonej, więc to już końcówka. Szczęśliwie, nie rzuciło mi się na gardło i oskrzela. Wracają też siły. Dziś trasa mieszana, pierwsza połowa leśna, druga - asfalt w GPP i szosa lubczyńska. Bez problemów ze strony achillesów, nie dokucza też prawy pośladek, choć przy próbie skłonu daje znać, że to jeszcze nie koniec. Dało się jednak wydłużyć krok i popracować nad trochę bardziej poprawnym stylem. Teraz będzie ostatni tydzień pracy nad siłą i wytrzymałością, a od następnego powoli przejdziemy do pracy nad szybkością biegu, co zajmie cały ostatni miesiąc przed maratonem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".