Biegiem uczciliśmy rocznicę zaślubin z morzem. Goleniów zaprezentował się godnie, na metę dotarło 23 biegaczy, którzy wpisali to miasto jako miejsce zamieszkania. Plus 1 reprezentant Maszewa, szef działu sportowego Gazety Goleniowskiej - Sylwek Wasiak, 2 dżentelmenów z Nowogardu, i 4 osoby z Klinisk Wielkich. Razem 30 osób z powiatu goleniowskiego, naprawdę nieźle, jak na 1113 osób, które dobiegły do mety.
Udział w biegu był dla mnie zagadką z powodu awarii kręgosłupa, która mnie pokręciła w piątkowy wieczór, a w sobotę poważnie utrudniła zwyczajne chodzenie. Nie wymiękłem jednak, rano się spakowałem w mocnym postanowieniu, że jak trzeba, to się doczołgam.
Minuta przed startem |
Sylwuś marzył o złamaniu półtorej godziny. Złamał. |
Tu Sylwek jeszcze przede mną |
Po biegu biesiada w knajpce koło latarni morskiej, na wzór tej z Torunia po Półmaratonie św. Mikołajów. Organizm uprzejmie przyjął solidną dawkę kalorii, wyrzutów sumienia nie było, bo 15 km w chyżym tempie uprawnia do dobrego obiadu w miłym gronie. A, właśnie, za miłe towarzystwo serdeczne podziękowanie Oli, babci Jadzi - wzorowej teściowej, która po osiemdziesiątce odkryła uroki biegania, Magdzie. No i Mariuszowi z Sylwkiem. :)
Cwany, bo lewą stroną biegł... |
Tomek tym razem był górą. Ale w czerwcu znów będzie Grodzisk... :) |
A tu cwany, bo prawą biegnie... |
"Jam ci to, nie chwaląc się, zrobił!" |
"A gdzie kwiaty, orkiestra, dziewczęta w strojach ludowych?..." |
My również dziękujemy za miłe towarzystwo:)
OdpowiedzUsuńOj dziękujemy i czekamy na Poznań :)
OdpowiedzUsuń