środa, 2 grudnia 2015

Czas naleweczek

8 km,  wczoraj 10, w pn 7,5

No i nastał czas biegania po ciemku, zima idzie. Póki co, na topie jest trasa przez Helenów i potem wokół miasta. Ciemno i nieprzyjemnie jedynie na Spacerowej, cała reszta jest już nieźle oświetlona, a przede wszystkim równa, coraz mniej miejsc, gdzie się można wypieprzyć.
Niestety, Mariusz nie czeka z winem, a niechby i piwem. Przyznać trzeba, że dziś zapytał, czy ma czekać z izotonikiem. Cwaniak, zapytał, kiedy już wybiegłem. Ale zaprosił, żebym któregoś razu przebiegł przez salon, jak w Beaujolais. Dobry pomysł, przebiegniemy z kolegami ;)

A propos ciekawych pomysłów i Mariusza: wygrzebał gdzieś w necie artykuł, chyba napisany z poważną miną, o wpływie ultramaratonów na zdrowie biegaczy. Jakaś pani profesor zapakowała przewoźne urządzenie do badania rezonansem magnetycznym i jechała z jakimś superultrahipermaratonem, badając po drodze tych, co biegli bodaj ze 4 tys. km. Ciekawe wnioski: podobno taki bieg nie ma wpływu na stan chrząstek, na achillesy działa wręcz jak balsam, a ludzka stopa - zdaniem pani profesor - wprost stworzona jest do biegania. Zabawne. Ale jeszcze ciekawsza była obserwacja, że biegaczom w czasie biegu ubyło ponad 6% substancji szarej, związanej z abstrakcyjnym myśleniem. To już zabrzmiało groźnie. Uzgodniliśmy z Mariuszem, że kiedy w czerwcu będzie biegł ze Szczecina do Kołobrzegu (147ultra), będę po drodze go odpytywał z tabliczki mnożenia. Kiedy nadejdzie kryzys i nie wykrztusi ile to jest 2 x 3 - zdejmę go z trasy i będę mu reanimował substancję szarą.
Swoją drogą - jak można takie brednie publikować i jeszcze pod tym się podpisywać?


Ola zlewa nalewki. Wiśniowa - zarypista. Esencja, coś z 50-60 oktanów, słodka, ale nie ulepek. Czarna porzeczka jeszcze lepsza, półsłodka, z piękną barwą. Właśnie testuję w małych kieliszeczkach. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".