czwartek, 18 lutego 2016

Błogosławiony kołowrotek?

10 km

Ostatnie podrygi zimy (przynajmniej taką mam nadzieję), spadł śnieg. Niewiele, na tyle niewiele, że nikt nie wpadł na głupi pomysł sypania piachu i soli. No i świat się nie zawalił, przeżyliśmy.
W lesie miło, bo pusto. Sporo śladów do torów, za torami dziewiczy śnieg. Natknąłem się na ślady jednego człowieka, trochę zajęcy, jakiś lis, parę saren. Ciekawe, bo biegłem około 17, kiedy się już miał zmierzchać. Najwidoczniej lud uważa, że zima wciąż trwa, a zimą nie wypada się ruszać. Wypada siedzieć w domu i nie narażać się na ryzyko nawdychania świeżego powietrza. Świeże, niefiltrowane, na pewno szkodliwe.
Dyszka trochę wymęczona, coś mnie dziś nogi nie niosły. Nie odpuściłem, odpuszczać nie należy, trasa za Górę Lotnika zaliczona. Radykalnie się poprawiło dopiero w połowie drogi, kiedy nastąpił tajemniczy przypływ energii i chęci. Największe chęci pojawiły się pod sam koniec, ale koniec - to koniec. Po drodze poczta, przyszedł pocztą plecak na sprzęt foto. W necie znalazłem chiński, za niecałe dwie stówy. To jest dokładnie ten sam model, który można kupić z logo pewnej znanej firmy produkującej sprzęt dla fotoreporterów. Sprzęt z logo jest czterokrotnie droższy. Nie miałem trudności z wyborem. :)

Wieczorem zajrzałem na stadion. No, tu z frekwencją lepiej. Głównie babki, tu się pewnie czują bezpieczniej, niż na ulicach czy w parku.
Mariusz dziś wyczytał, że bieganie zmniejsza u myszy ryzyko raka. Oczywiście, podzielił się tą sensacją medyczną z otoczeniem bliższym i dalszym. Niestety, jak wynika z badań, naukowcy (pewnie amerykańscy) stwierdzili, że ten błogosławiony wpływ ma bieganie myszy w kołowrotku, nic natomiast nie napisali o efektach biegania - dajmy na to - po lesie. Ktoś wyraził nadzieję, że bieganie w kołowrotku można zastąpić bieganiem po stadionie. No nie wiem...

Na razie jednak chyba wybiorę las.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".