niedziela, 28 lutego 2016

Znów grodziska

17 km

Po wczorajszej wyprawie rowerowej przejażdżka i dziś była nienajlepszym pomysłem. Zamiast niej wydłużona przebieżka za Górę Lotnika. Wydłużona bardziej, niż chciałem, bo wprawdzie wbiegłem raptem w jedną przecznicę dalej, ale nie zwróciłem początkowo uwagi, że odchodzi ona pod nieco innym kątem. Biegnę, biegnę, samochodów na ekspresówce nie słychać... Zerknąłem na słońce - no tak, nie jest tam, gdzie być powinno. Biegłem wyraźnie w stronę Rurki. I faktycznie, kiedy dobiegłem na skraj lasu, stacja była niedaleko. Zwrot, szukanie drogi w stronę miasta, na szczęście szybko się znalazła droga, która doprowadziła do parkingu przed wiaduktem, a stamtąd już przecież raptem jakieś 3 km. 

Wczorajsza wyprawa za Maszewo pełna wrażeń. Najpierw przeprawa do Maszewa, wzdłuż
To chyba lepsze, niż
ścieżka z polbruku
linii kolejowej. Przekonałem się, że ci, co chcieli budować po nasypie ścieżkę rowerową zupełnie nie mają pojęcia, o czym mówią. Ścieżka jest kompletnie zbędna. Do Maszewa można bez problemu dojechać rowerem (no, może nie wyścigową szosówką...) wykorzystując to, co jest. A więc na początek ulicą Spacerową do zjazdu na Helenów, a potem najstarszą drogą w kierunku Maszewa, czyli obecną ulicą Kalinową, potem Świerkową i dalej prosto przez las do Podańska. Potem odcinek praktycznie pustej drogi do Danowa, tam skręt w prawo, a na wysokości dawnego zakładu firmy Partner skręcić w lewo i jechać wzdłuż dawnych torów wygodną, piękną drogą gruntową. Doprowadza do Dobrosławic,  dalej do Radzanka, a z tej drugiej wsi drogą polną (dobra nawierzchnia) dojeżdża się do samego Maszewa. Coś pięknego!

Fosa przed pierwszą linią wałów
Ale pojechałem dalej, starą drogą do Bielic, Sokolników i wreszcie do Chlebówka, gdzie był cel wyprawy - ukryte w lesie grodzisko. Ze zdjęcia wykonanego skanerem laserowym wynikało, że powinno być spore i wyraźne. Ale kiedy zobaczyłem, co tam jest - przytkało mnie. Grodzisko było potężną twierdzą jak na wczesne średniowiecze. Leży na wzgórzu nad rzeką Krąpiel, z drugiej strony chroniły je bagna, z dwóch pozostałych - wysokie wały, doskonale widoczne jeszcze i dziś. Widać miejsce, gdzie była główna brama, gdzie był wjazd z podgrodzia do głównych fortyfikacji. To nie była byle górka z palisadą - widać, że włożono wiele pracy i wysiłku, a twierdzę budowano starannie. Co ciekawe, nie ma chyba żadnych bliższych informacji na jej temat, z dostępnych informacji wynika, że chyba obiekt nie był badany przez historyków. Ciekawe, że nawet miejscowi nie wiedzą, że o kilometr od wsi mają coś tak ciekawego. Kiedy pytałem kilka osób o drogę do grodziska, nikt nie wiedział, o czym mówię.
Droga powrotna wydłużona o kilka wiosek na terenie powiatu stargardzkiego. Skoro jest okazja zobaczyć kawałek pleneru - to trzeba. Powrót zleciał błyskawicznie, od Maszewa tą samą drogą, co w południe. 

Dziś miałem oglądać dwa kolejne grodziska, dałem sobie jednak spokój. Zdążę. A tak w ogóle, to na terenie Zachodniopomorskiego są 243 grodziska, jest co zwiedzać :)

Na Maszewo? Przez kilkaset lat jechało się prosto.

Droga za Danowem. Jedziemy w lewo.

Szlak już nawet jest

Brama do nieistniejącego już dworu w Radzanku

Młyn w Maszewie. Na pierwszym planie
młyńskie koło

Przez okno widać, że młyn wciąż jest młynem

Mało kto wie, że tu w marcu 1945 mieściła się
kwatera sowieckiego marszałka Żukowa

Bielice. Ktoś miał wizję i - niestety - pieniądze na jej realizację.
Koszmarne kafle na całej elewacji, dwie kolumny ze zwieńczeniem
w stylu korynckim i jeszcze ten orzeł... Coś strasznego!

Sokolniki, kościół. Jedyna płyta z niemieckiego cmentarza, która ocalała.
Wmontowano ją w mur.

No i potężne grodzisko nad Krąpielą. Na jednym z wałów

Miejsce nad wyraz obronne, z natury

Wały podgrodzia

Główny wał chroniący centrum grodziska

Widziane bezpośrednio robią dużo większe wrażenie...
Warto odwiedzić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".