wtorek, 26 stycznia 2016

Za mokro, za ślisko

10 km

Pora taka, że do lasu nie ma po co. Chyba, żeby buty wodą napełnić i wypieprzyć się gdzieś na błocie czy resztkach lodu. Jeszcze nie wszystko stopniało, jeszcze woda nie wsiąkła. Wyboru nie ma, ulice jedynie. Zasypane piachem, stopa jedzie do tyłu, nieprzyjemnie. Najmniej dokuczliwe to jest na Szkolnej, bo nawierzchnia tam bardzo szorstka i na szczęście chodnik posypany nie na całej szerokości. Najgorsze dziadostwo jest na polbruczku, po prostu masakra. Klnę całą drogę tych, co to drą japę o sypanie piachu, kiedy spadnie pół centymetra śniegu. Parę minut pożytku, potem parę tygodni męczarni z tym cholernym błockiem, póki nie wyschnie i go nie zmiotą.

Coraz rzadziej zdarzają się problemy z prawą piętą, generalnie od dawna mi już nie dokucza. O kłopotach z lewą stopą już daaaawno zapomniałem, wróciła do pełnej sprawności. Perspektywy na ten sezon biegowy są niezłe, na pewno lepsze niż przed rokiem. Wtedy była po prostu tragedia. Na szczęście - odżywam. :)
Czas zarezerwować bazę w Paryżu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".