środa, 17 grudnia 2014

Dzień przerwy i ok

10 km

Dzień przerwy dobrze zrobił, przedwczoraj nieco naciągnąłem sobie prawego achillesa, wczoraj pobolewał przy chodzeniu. Dziś Movalis, przeszło i nic nie zakłócało wieczornej rundki. Potrzebna mi była, bo po południu znów mnie wzięło na senność, na dodatek znienacka poczułem się jakiś taki przypasiony. A na takie stany najlepszy jest intensywny ruch: można się obudzić, rozgrzać, dotlenić, a przede wszystkim wytrząść i wymasować kichy, co kapitalnie robi na intensywność ich pracy. No i kolacja potem smakuje lepiej i jest jakaś taka zasłużona, bez wyrzutów sumienia.

Trzeba się powoli przymierzać do planów startowych na przyszły rok. 1 stycznia wiadomo - Kliniska. W marcu Jak zwykle Jastrowie na dobry początek sezonu, potem Paryż. Pod koniec kwietnia znów by się trzeba wybrać na wiosłowanie po Spreewaldzie.  A potem - no właśnie, trzeba przysiąść i rozejrzeć się w ofercie, wybrać co atrakcyjniejsze pozycje, niekoniecznie te z dużych miast, bo tam się robi drożyzna i komercja. W roku 2015 stawiam więc na mniejsze, ale oryginalne biegi.

Skończyłem "Do zobaczenia w zaświatach". Pod koniec mój entuzjazm mocno opadł, bo zakończenie książki jest banalnie rozczarowujące, do bólu schematyczne. Tak, jakby autor śpieszył się, by pracę zakończyć i zrobił to byle jak, scenariusz ściągając z jakiegoś taniego serialu. Drażnić zaczął mnie też sposób opisywania relacji między dwoma głównymi bohaterami, to kiepski element książki. Ale do końca zachwycały mnie fenomenalne opisywanie pozostałych postaci, z ich specyficznymi cechami, z pozornymi drobiazgami dającymi wyobrażenie o całym człowieku. No i tło historyczne i obyczajowe powieści - gratka dla amatorów tej epoki. W sumie - warto przeczytać, choć nie jest to książka, która przejdzie do historii literatury. 
Jeden cytat warty jest zapamiętania: "Emocje szybko się starzeją..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".