poniedziałek, 22 grudnia 2014

Zmarnowany dzień

Odpoczynek

Odpoczynku w planach nie było, ale plany popsuła pogoda i przewodniczący Kania. Pogoda jaka była, przypominać nie trzeba. W tym syfie dało się biegać, ale jedynie za dnia, bo wieczorne bieganie w deszczu i po kałużach to ja chrzanię. Mniejsza o deszcz, kałuże mnie jeżą. Niestety, w dzień pobiegać się nie dało, bo swoje zrobił też nowogardzki przewodniczący Rady Miejskiej, Andrzej Kania. Kania, jak to kania, łaknie dżdżu, zaś przewodniczący Kania łaknął wódy. Nachlał się wczoraj niewąsko, a dziś swoje zwłoki przyciągnął na posiedzenie Rady Miejskiej w polskim stylu myśląc se: Co, ja k...wa nie dam rady? Ja nie poprowadzę?? Zaraz wam k...wa pokażę, jak się prowadzi!
Poprowadził. Zaśmierdziało od niego kwaśniejącą wódą, ktoś się zjeżył i powiedział głośno, że Kania jest nawalony jak bombowiec, ktoś zadzwonił po policję, a policja, wprawdzie niechętnie, ale przyjechała i nawalonego Kanię zachęciła do dmuchnięcia. Nadmuchał 0,32 promila. Niby niedużo, ale za dużo, by sprawę zamieść pod dywan. Zrobił się raban, sprawę zaraz opisały wredne media, a pierwsza Goleniowska. Zadowolony byłem z bilansu wyjazdu do Nowogardu, ale wlany Kania sprawił, że dziś nie pobiegałem. A szkoda, bo miałem wolę, dobrą formę i sporo pary. Nic to, jutro też jest dzień.

Łysy znów był na wakacjach w Portugalii. Na pewno na koszt Barnima (płaci sobie, czemu miałby sobie nie zapłacić?), na koszt PZLA (to mnie akurat g... obchodzi) oraz - jak się nieoficjalnie dowiedziałem - na koszt gminy (to mnie obchodzi). Otóż, podobno pojechał na 3 tygodnie do Portugalii w ramach swojej umowy o pracę w 'osirze'. Parę dni temu zapytałem o to Ojca Dyrektora, odpowiedzi się do dziś nie doczekałem. Jutro zapytam oficjalnie właściwego wiceburmistrza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".