sobota, 11 października 2014

Znów wykręt

Gdyby pogoda nie była na takim poziomie, wybrałbym się w plener. Jeszcze dokucza ból w prawej pięcie, ale to problem zanikający, nie byłby przeszkodą. Lał jednak deszcz, potem żoneczka postawiła na stół świeżo upieczonego łososia, a jeszcze później pojechaliśmy do kina. Odpuściłem więc, nadrobię jutro przed południem. Pogoda ma być lepsza, co najwyżej mżawka.

A dziś dzień z kulturą. Najpierw dokończenie lektury grubej księgi o Paryżu w czasach belle epoque, napisanej ciekawie przez dwie mieszkające w Paryżu Polki, z mnóstwem ciekawych ilustracji i jeszcze większym zasobem ciekawej wiedzy. Po południu wyprawa do kina na nowy polski film "Bogowie", którego bohaterem jest prof. Religa. Rzecz oczywiście o najciekawszym okresie jego życia: latach osiemdziesiątych, kiedy stworzył w Zabrzu klinikę kardiochirurgii i dokonał pierwszych udanych przeszczepów serca. Kto nie widział - gorąco polecam. Ciekawy temat, niebanalny bohater, świetnie zrobione kino, z kapitalną obsadą. Autorom filmu udało się zachować zdrową równowagę, jest nieco patosu, ale nie razi; jest humor, ale bez przesady. Świetnie oddane realia Polski z czasów Jaruzela, do tego sporo emocji, choć przecież wszyscy wiemy, że klinika w końcu powstała, a przeszczep serca się powiódł. Film zajmuje od pierwszej do ostatniej chwili, ani przez moment nie nuży. 

Nabieram ochoty na wyprawę do Wituni, by zrobić maraton wraz panem Rysiem Kałaczyńskim, który codziennie naparza po 42,2 km i tak będzie biegał, aż nabiega 366 maratonów w ciągu roku. Darek już był, licznik podkręcił o 3 maratony, codziennie ktoś tam z rekordzistą biega, zwyczajnie nie wypada się nie przyłączyć do tej odjechanej inicjatywy. Anetka sugeruje zbiorowy najazd na Witunię. Czemu by nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".