czwartek, 9 kwietnia 2015

Paris 2

Znów wymieniamy
bilety...
Dzień trzeba było zacząć od wymiany biletów na komunikację miejską, które państwu MiLK w tajemniczy sposób odmówiły posłuszeństwa. Pani MiLK nie mogąca wejść legalnie do metra przeskoczyła przez bramkę, co całkiem słusznie nie spodobało się ochronie. Kary nie było, bo bilet miała, tyle że niedziałający, podobnie jak jej małżonek. Więc je wymieniliśmy tylko po to by stwierdzić, że po paru godzinach znów odmówiły posłuszeństwa. Jak się okazało, kurtka Moniki wyposażona była w jakieś magnesy, które z karnetów czyniły bezwartościowe kawałki tektury. Ponowna wymiana, potem bilety nosiłem ja. Na razie działają.
Z rana podjechaliśmy na Montmartre. Moulin Rouge nie zrobił większego wrażenia, skończyło się na rutynowych fotkach. Potem kilka godzin spaceru po uliczkach Montmartre, wizyta w Muzeum Montmartre (polecam) i jedynej paryskiej winnicy na tyłach muzeum (piękna). Oczywiście kawa w jednej z setek kawiarni, z obowiązkową konsumpcją creme brulee, deseru filmowej Amelii. Potem przebazowanie nad kanał St. Martin, który jest niesamowitą atrakcją dla miłośników techniki: system śluz, podnoszonych
Kanał St. Martin
i obracanych mostów, a wszystko to można oglądać w działaniu idąc brzegiem wraz z płynącym stateczkiem. Koniecznie trzeba to zobaczyć będąc w Paryżu.

Obiad znów w Dzielnicy Łacińskiej, w tej samej knajpce co wczoraj. Happy hours, więc piwo i wino w przyjaznej cenie, jedzonko bez zarzutu. Po obiedzie leniwy spacer wzdłuż Sekwany, na Pont Neuf. Zrobiło się nieco późno na pływanie statkiem po Sekwanie, więc podjechaliśmy jeszcze na Trocadero, by obejrzeć iluminację wieży Eiffla. I parę minut po 22 zlądowaliśmy w hotelu, by się przespać i nabrać sił na jutro.
A jutro z rana ruszamy do biura maratonu, załatwić formalności związane ze startem i pobuszować trochę po Expo. Dwa lata temu czas spędzony na Expo był jednym z piękniejszych momentów wyjazdu (i tu odsyłam do relacji sprzed dwóch lat na niniejszym blogu), liczę więc, że i jutro pokosztujemy rozlicznych dóbr, z których słynie Francja. Jak wiadomo, prawie każdy region ma swoją winną specjalność, którą szczodrze częstują zainteresowanych tym biegaczy. Dwa lata temu wyszliśmy z Olą na miękkich nogach...


Wejście na rewię w Moulin Rouge - 220 euro od łebka. Chrzanić!

Kawiarnia Amelii

Stoisko z owocami morza. Ślinka cieknie

Montmartre to góra. Schody są oczywiste

Państwo MiLK strzelają sobie selfika z białą bazyliką

Widok spod bazyliki. Godny polecenia

Bazylika wygląda lepiej z zewnątrz niż w środku,
a najlepiej z oddali. Im dalej, tym lepiej

Panorama spod bazyliki

Jedyna winnica w Paryżu. Polecam!

I w innym ujęciu

To najwyższe to ozdobna... kapusta

Jak już napisano, im dalej, tym ładniej

Kawa i creme brulee

Plac Pigalle. Koszmarny syf. Omijać.

Klan Campbell

A to kanał St. Martin. Koniecznie!

Działanie śluz interesuje również kobiety

To też piękna trasa spacerowa

No i te mostki...

A na koniec kanał znika pod jedną z ulic, by pojawić się
na powierzchni za 2 kilometry

Oczywiście, Plac Bastylii


Późne popołudnie, czas na obiad

Pont Neuf (Nowy Most), oczywiście jest najstarszy w Paryżu :)

Jedzą, piją, odpoczywają, nikt się nie czepia....

I kolejne tysiące kłódek

Square du Vert Galant

Kiczowate, ale tak to wyglądało. Brakuje tylko jelenia :)

Oglądaliście "Tożsamość Bourne'a"? To w tym miejscu
miał się spotkać ze swoją szefową ze służb

No i na koniec rozświetlona Tour Eiffel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".