środa, 5 września 2012

Normalnie, mistrzyni

13 km

Ewa Durska zdobyła wieczorem złoto w Londynie. Lada moment zacznie się festiwal na jej cześć, wszyscy będą gardłować: "nasza mistrzyni!". Mało kto wie, że Ewa już jest mistrzynią, w Sydney w roku 2000, tyle że przed laty jej medal traktowano jako ciekawostkę, podobnie jak same igrzyska niepełnosprawnych.
Sporo się zmieniło. Ale nie do końca, czego dowodem reakcja jednego z nauczycieli WF z Goleniowa na wieść, że niepełnosprawni mistrzowie olimpijscy dostaną dożywotnią emeryturę olimpijską. "-Ale chyba nie tyle samo, co normalni sportowcy?" - zakrzyknął wuefista, a w głosie czuć było zdziwienie pomieszane z oburzeniem. Zdziwił się jeszcze bardziej, kiedy usłyszał, że tyle samo.
Pan wuefista uczy w jedynej w Goleniowie podstawowej szkole integracyjnej.

W zmianę społecznego stosunku do sportu niepełnosprawnych da się uwierzyć, kiedy Durska zostanie zaproszona jako gość honorowy na Goleniowską Milę Niepodległości. Założę się, że przyszłaby za darmo, a nie za 12 tysięcy złotych, ile chce tzw. "normalny" mistrz olimpijski. Nawiasem mówiąc, też w pchnięciu kulą.
Ewa na Mili już była, po Sydney. Ma nawet swój medalion wmurowany w chodnik na ul. Konstytucji. Pytanie dla publiczności: kto o to wówczas zadbał? W nagrodę będzie drops!

Wczorajszy bieg, jak przewidywałem, ciężki. Wciąż odczuwam skutki upadku, prawy bok obolały, choć dolegliwości ustępują. Dlatego trasę zrobiłem w lekkim tempie, nie siląc się na wyczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".