niedziela, 8 lutego 2015

Zostałem zdyskwalifikowany

10 km

Będę musiał zwrócić certyfikat ukończenia wczorajszego biegu i zwrócić medal. Komisja sędziowska uznała, że nie ukończyłem biegu i taką informację zamieszczono w oficjalnym komunikacie. Komisja po analizie zapisu z kamery(!!!) stwierdziła jednoznacznie, że zrobiłem tylko 7 okrążeń z 10 przepisowych, w tej sytuacji jedyne wyjście to dyskwalifikacja. Na razie nie poinformowano mnie o obowiązku zwrotu certyfikatu i medalu, ale resztki honoru nie pozwalają mi ich zatrzymać. Zwrócę.

Organizator biegu wiedział, że się przebiegnę, ale chcę jednocześnie porobić zdjęcia. Trudno to pogodzić, więc zanim bieg się oficjalnie rozpoczął, zrobiliśmy z Piotrem po cztery okrążenia trasy. Potem on biegał od chwili startu, ja zaś porobiłem trochę fotek, a kiedy skończyłem, dołączyłem do Piotrka i razem przebiegliśmy sześć okrążeń, a potem jeszcze jedno z jego bratem, Januszem. Na koniec poprosiłem, by wpisano mnie na listę finiszerów z jakimś tam marnym czasem, na ostatnim miejscu. Poprosiłem z czystym sumieniem, w końcu przepisowe 10 kółek zrobiłem i jedno dodatkowo. Na koniec imprezy dostałem, jak wszyscy, certyfikat i medal. Wydawało się, że to właściwy koniec.
Dziś zadzwonił do mnie Sylwek informując, że na liście końcowej jestem, owszem, ale z informacją, że biegu nie ukończyłem. Przyznam, że lekko się zdziwiłem, czemu dałem też wyraz w barokowym, słownym przekazie. Lekko, bo kiedy przeczytałem, że sędzią głównym Biegu za Murem był pewien pan z "osiru", jeden z głównych organizatorów Mili, dziwić się nie było czemu. 

W ten sposób ponurakowi z "osiru" udało się kolejną sympatyczną inicjatywę sprowadzić do parteru. Okazuje się, że nie jest ważne, że ktoś chce wziąć udział w dobrej zabawie, że impreza się udała i mogła być dobrze wspominana. Wystarczyło zaszczepić osirowe standardy - i już mamy Milę w miniaturze, gdzie najważniejsi są celebranci. I choć w sobotę był to bieg o pietruszkę, gdzie dostawało się tylko medalik za 1,23 zł i wydrukowany ad hoc certyfikat, była okazja pokazać kto tam był sędzią i kto tam rządził.

Muszę teraz zrobić szerszy rachunek sumienia i zwrócić Darkowi medal za ukończenie I Maratonu Puszczy Goleniowskiej, bo trzymając się tej samej "osirowej" miary, medal mi się nie należy. Gapie zresztą też nie, bo obaj maraton przebiegliśmy na tydzień przed oficjalnymi zawodami i w dniu zawodów nas na starcie (tym bardziej mecie) nie było.
W sprawie honorowego zachowania powinienem chyba zwrócić się do czterech goleniowian (Darka G., Leszka K., Mirka L. i Artura B.) którzy rok temu w Jastrowiu wyruszyli na trasę dwie godziny przed oficjalnym startem, więc wedle standardów goleniowskiego "osiru" biegu nie zaczęli, medale do zwrotu. A Darek Mańkowski, organizator Maratonu Jastrowskiego, też medal odda, bo i on biegał zanim sędzia dał sygnał. I w ogóle ten cały Maraton Jastrowski jakiś taki nieprofesjonalny, każdy tam biega od której chce, a naiwni organizatorzy wierzą biegaczom, że przebiegli i nawet uznają podawane przez nich czasy. Himalaje amatorszczyzny, panie Mańkowski! Ucz się pan w Goleniowie, od chłopców-osirowców, jak robić profesjonalną imprezę!

A dla tych, których nie zdyskwalifikowano - filmik z wczorajszej imprezy. Mnie na nim nie ma, bo jak wiadomo - niesportową postawą (wyłudzenie medalika i certyfikatu) na to nie zasługuję :)




5 komentarzy:

  1. Panie Czarku tego się po Panu nie spodziewałem! Oszukiwać w takim wyjątkowym biegu? Wstyd! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W regulaminie Maratonu Jastrowskiego jest zapis o możliwości wcześniejszego startu a tu widocznie nie było ..... Popisy panów z goleniowskiego osiru jak zwykle poniżej poziomu, wszelkiego.......

    OdpowiedzUsuń
  3. I dlatego wolę Maraton Jastrowski, bieg naprawdę przyjazny.
    Z kolejnych biegów w kryminale (jeśli takie będą) rezygnuję, od Mili też już będę trzymać się z daleka. Jutro certyfikat i medalik wsadzę w kopertę i won z tym. Nie wiem jeszcze komu toto wysłać: sędziemu Kostrzebie czy organizatorom biegu. Zresztą, bez znaczenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Można nie lubić sędziów, ale zasady to zasady. Proponuje pojechać na Mistrzostwa Polski. Zaczynając bieg godzinę przed startem sprintu na pewno pobijesz Rekord Świata.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".