wtorek, 5 maja 2015

Rozkoszna wiosna

15 km

Grzechem śmiertelnym byłoby zostać w domu w tak pięknych okolicznościach przyrody. Po południu ostro popadało, ale miłym, majowym, ciepłym deszczem, który nie budzi żadnych przykrych wrażeń. Było ciepło, pachniało rozgrzaną ziemią, wszystkim co wokół kwitnie, a kwitnie co może. Powietrze ciężkie od aromatu. Kiedy przestało padać, natychmiast wskoczyłem w lekkie ciuchy biegowe, w planach uwzględniłem leśną trasę w wersji '15 km'. I nie żałowałem: od początku do końca czysta przyjemność. Poczynając od ścieżek, które nie kurzyły się wkurzając biegnącego, przez piękną, świeżą zieleń, ciepłe i pachnące powietrze, jeszcze bez tych cholernych robali, które już na pewno gdzieś się lęgną i za miesiąc będą żreć niemiłosiernie... Do tego miłe spotkanie w środku lasu z Marcinem i Adrianną, potem stado jeleni, które przebiegały leśną drogę o jakieś 10 metrów ode mnie, kompletnie nie przejmując się moją obecnością. 
Najbardziej jednak cieszy utrzymywanie się dobrego stanu podwozia. Nadal żadnych, najmniejszych nawet dolegliwości. Fakt, biegam wyłącznie w nowych Pegasusach 30+, co na pewno ma bezpośredni wpływ na kondycję stawów skokowych i achillesów. W starych jedynie chodzę, tak naprawdę dla potwierdzenia, że źle na mnie działają. I tak faktycznie jest, kiedy tylko mam je na nogach, czuję prawą piętę i achillesa. Wniosek prosty: ad kosz, choć roczne Pegasusy wyglądają do dziś jak nowe. Ale tylko wyglądają, to złuda. Kierunek - śmietnik.


Dziś rozpoczęto układanie drugiej, zewnętrznej warstwy asfaltu na bieżni. Od jakości tej warstwy zależy efekt ostateczny, czyli odpowiednie spadki i brak jeziorek, które ewentualnie mogą się tworzyć po deszczu. Test rozpoczął się zaraz po po południu, kiedy lunęło. Wypadł pozytywnie, na nowym asfalcie nie było ani jednej kałuży, nie będzie więc ich na błękitnym Mondo. 
Warto zagłębić się w lekturę cennika usług "osiru". Jest już tam pozycja pt. bieżnia. Na pozór wszystko jak należy, ale jedynie na pozór. Wprawdzie dla ludu biegającego, a niezrzeszonego bieżnia jest za darmochę, ale wkurzające są gwiazdeczki, niemające nic wspólnego z gwiazdkami Michelina. Gwiazdeczki mówią, że lud niezrzeszony może sobie biegać za darmo w godzinach wyznaczonych przez Ojca Dyrektora, o ile nikt (na przykład Jedynie Słuszny Klub) nie zarezerwował sobie bieżni na wyłączność za 15 zł za godzinę. 
Naturalnie, natychmiast zwróciłem uwagę pana burmistrza na oczywisty błąd Ojca Dyrektora, który gwiazdeczki zamieścił w niewłaściwej pozycji. Gwiazdeczki powinny się znaleźć przy pozycji "wynajem" i oznaczać, że wynajem jest dozwolony, o ile nie kłóci się on z potrzebami ludu niezrzeszonego. Pan burmistrz przyznał mi rację i zlecił dopilnowanie, by błąd został naprawiony. Z przyjemnością to zrobię.

Odkurzyłem stare kawałki. Henry Mancini i jego orkiestra najszerzej znani są z tematu przewodniego z filmu "Różowa pantera" no i "Moon River" ze "Śniadania u Tifanny'ego". Ale gość napisał też wiele innych kompozycji, które do dziś świetnie się słuchają. Na przykład Peter Gunn z cudowną gitarą basową i najlepiej przez Manciniego zagospodarowanym instrumentem dętym - saksofonem, który według mnie powinien się nazywać seksofonem, to najbardziej powabny instrument w dziejach ludzkości ;). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".