piątek, 15 sierpnia 2014

Turystycznie

25 km, turystycznie

Najciekawsze było, dokąd ta droga
zaprowadzi?
Dwa poprzednie dni były konkretne, 35 i 42 km w dość szybkim tempie. Dziś odmiana: wrzuciłem rower do samochodu i pojechałem do Węgorzyna, pojeździć po wiejskich drogach. Piękne okolice, parę ładnych jezior, nad jedno z nich przez dobre parę lat jeździliśmy na biwaki. Odwiedziłem nasze dawne biwakowisko w Przytoni, zarosłe niestety chaszczami i pokrzywami. Dawną, nieużywaną już
drogą pojechałem ze wsi Wiewiecko w nieznane. Przepadam za takimi klimatami: dawna droga, wysadzona potężnymi dębami, dziś zapomniana i nie wiadomo dokąd prowadząca. Zaryzykowałem, w końcu gdzieś doprowadzi. Doprowadziła do pięknej leśniczówki Ginawa, a potem do wsi o tej samej nazwie. Tam musiałem przeczekać solidną burzę, po której ruszyłem w drogę powrotną, w stronę Węgorzyna. Zanim dojechałem, dorwała mnie kolejna burza, tym razem strumienie wody musiałem przyjąć na klatę, chronioną peleryną jeszcze z okresu biegu 27/27 (spory zapas tych dóbr leży do dziś w samochodzie). Pokręciłem się jeszcze trochę po Węgorzynie, zaglądając w różne kąty niegdyś ładnego miasteczka, a dziś półwsiowego "czegoś" zabudowanego badziewiem rodem jeszcze z komuny, teraz oklejonego
Pomnik ruska
styropianem i obrzyganego pastelozą. Jedyny obiekt godny pochwały to Biedronka, mieszcząca się w dawnej mleczarni, zaadaptowanej gustownie do nowej funkcji. A, znalazłem jeszcze pomnik jakiegoś sołdata z pepeszą, wyzwoliciela. Ruscy tak "wyzwolili" Węgorzyno, że niewiele z niego zostało. I wdzięczny lud jeszcze im za to dziękował. Niepojęte!

Rower koniecznie do remontu, zębatki są tak wyślizgane, że nie jestem w stanie przydepnąć przy jeździe pod górę. Łańcuch, wieńce zębate, zapewne też korbowód, no i koniecznie nowe siodełko, bo stare się złamało (ze starości).


1 komentarz:

  1. mam nadzieję, że złamanie siodełka nie spowodowało uszkodzeń ciała :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".