niedziela, 17 sierpnia 2014

366 maratonów...

20 km rowerem

Przed południem wybrałem się na stadion, poćwiczyć trochę na plenerowej siłowni. 15 minut na wioślarzu, trochę ćwiczeń na mięśnie rąk - tak na początek. Wioślarz chyba nie najlepiej skonstruowany, bo trzeba mieć ręce jak gibbon (prawie do ziemi), żeby ogarnąć pełen zakres ruchowy przyrządu, a przy tym jak dla mnie - obciążenie chyba jest zbyt małe. Dużo machania, za mało wysiłku. Ale może kobietom to odpowiada, o ile mają baardzo długie ręce. 
Przy okazji trochę obserwacji. Ludzie już się dostosowali do zamknięcia bieżni i boiska. I biegacze, i chodziarze krążą teraz po asfaltowych alejkach między euroboiskiem i siłownią. Narzekań nie słychać. Problem się pojawi, kiedy zmrok zacznie szybciej zapadać, bo alejka na wysokości siłowni to zaproszenie do połamania nóg i zębów: dziury i garby. Zdałoby się to oznaczyć farbą ostrzegawczą, bo i za dnia można się zagapić i wyrżnąć. 

Po południu próba biegania. Dupa. Po paru krokach było jasne, że kręgosłup nie zgadza się na ten eksperyment. Odpuściłem. Poćwiczyłem za to, porozciągałem się, pogimnasytkowałem, w domu porozciągałem mięsień gruszkowaty. Na rower siadłem tylko w celach rekreacyjnych, jakieś 20 km wokół Goleniowa. 

Darek pojechał machnąć w weekend trzy maratony. Znajomy mu ultramaratończyk z Kujaw,
Maraton nr 1. Na zachętę.
rolnik jak najbardziej prowadzący gospodarstwo, podjął próbę ustanowienia rekordu Guinessa: 366 maratonów w 366 dni. Codziennie jeden, przez okrągły rok. Z zachowaniem wszelkich szykan niezbędnych dla uznania rekordu, a więc atestowana(!) trasa, komisja, protokoły itd. Otwarcie efektowne: pierwszy maraton w strugach deszczu, przy tym przez deszcz należy rozumieć ulewę nie dającą szans na zachowanie choćby jednej suchej nitki. Kto chce, może przyłączyć się do tej inicjatywy, maratony zaczynają się o godzinie 17 we wsi Witunia na Kujawach. Zimą - o 12. Jest możliwość przenocowania, podobno pan Ryszard zorganizował dla wspierających całkiem wypasioną kwaterę. Oczywiście, należy się wcześniej zapowiedzieć, kontakt przez FB i zakładkę "366 maratonów w 366 dni".

Dziś zasiadam za to przed telewizorem, oglądam transmisję maratonu z Zurychu. A potem wypad do Nowogardu, robią tam maraton rowerowy. Jakieś fotki się cyknie.

W poniedziałek idę do pani doktor od rehabilitacji, w tygodniu wpadnę też na pływalnię. Generalnie, relaks, bo trzeba powoli się przygotowywać do wyjazdu do Francji. Od 8 września siłowy trening w winnicach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".