czwartek, 28 sierpnia 2014

Się urobiłem

10 km biegu, a przedtem 25 km rowerkiem

Cholernie pracowity dzień od samego rana. Dobrze, że na dzisiaj rano zostawiłem sobie napisanie tylko jednego tekstu, bo o wpół do ósmej telefon od zaprzyjaźnionego strażaka z informacją o wypadku kolejowym pod Żabowem. I tak miałem jechać do Nowogardu, ale wyjazd trzeba było przyspieszyć. Na miejscu zebrałem kluczowe informacje, których nie dałoby się pozyskać siedząc przed komputerem czy po prostu dzwoniąc. Samo obejrzenie miejsca zdarzenia dało prawie pełną wiedzę o przebiegu zdarzenia, parę pytań wiedzę dopełniło. Plus ładne, własne fotki.
Z Żabowa szybko do Nowogardu na porąbaną sesję tamtejszej rady. Szopka w domu wariatów, czyli folklor polityczny w wersji nowogardzkiej. Parę zdjęć, parę rozmów i szybki powrót do Goleniowa, żeby zgrać zdjęcia, napisać teksty do GG i Kuriera. Tak jak przypuszczałem, Kurier dał go na pierwszą stronę. 
Po południu obiad z pewnym panem, który ma bardzo rozległą wiedzę na temat relacji między wieloma postaciami z goleniowskiego życia samorządowego i samorządowych instytucji. Dwie godziny wzbogaciły moją wiedzę w stopniu więcej niż znacznym. Przyda się w czas wyborów ;)

A późnym popołudniem skok na rower, objechanie wiosek wokół Goleniowa, po czym rower do garażu, a ja do lasu, na przebieżkę. Cholera, trochę się odwykło od biegania, pierwszy kilometr był jak docieranie malucha - sporo zgrzytów. Ale potem było już dobrze, przetruchtałem sobie dyszkę w relaksowym tempie około 6 min/km. Nie mogę powiedzieć, żebym był skatowany, ale sumaryczny wysiłek był zadowalający, a bilans energetyczny z pewnością ujemny, czyli w kierunku chudnięcia. Czuję zresztą, że tłustego ubywa, a to poprawia mi samopoczucie.
6 września 'osir' znów robi festyn pt. "Bądź fit" czy jakoś tak. Główny punkt - gala sportu, czyli być może szansa na kolejne medaliki i pucharki. Główna atrakcja głównego punktu - Krystian Zalewski. I tak właśnie zaczyna się kariera Krystiana (skądinąd bardzo sympatycznego chłopaka, któremu jeszcze się w głowie nie poprzewracało) jako coś w rodzaju misia na Krupówkach. Będą go eksploatować bez litości, bez koncepcji i bez sensu, do obrzydzenia. 

Któryś już raz pod oknem przejeżdża mi jakiś samochód z głośną muzyką. Tym razem gość mnie nie wkurza, nawet myślę o nim ciepło, bo z głośników leci płyta "Please, please me" Beatlesów. Ktoś ma gust. Bo czyż to nie piękne? Please, please me

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".