poniedziałek, 4 sierpnia 2014

O poranku

8 km

Rano były jeszcze pozostałości miłego chłodu z nocy i wczorajszego wieczora. W lesie miło, rześko, piasek pod stopami wilgotny, więc się nie sypie do butów. Jedynie wysokie trawy, które w jednym miejscu musiałem pokonać, okleiły mi buty i skarpety nasionami. Nie miałem czasu, żeby zrobić pełną 'dychę', trzeba było skrócić bieg, by na czas oddać autko do przeglądu. Bez żalu, bo nadal łupie w krzyżu, choć znacznie mniej, niż w ubiegłym tygodniu. Minimalną normę zrobiłem, więc nie muszę mieć wyrzutów sumienia, że dzień zmarnowany.
Spróbuję zrzucić jeszcze parę kilo, jak się znam, będzie to miało przełożenie na kondycję kręgosłupa. Zawsze to parę kilo mniej zawieszone na starych kościach, a niepotrzebnie dziś obciążające go podczas biegu.
Dziś na stadion miała wejść firma budowlana. Jak wiadomo, nie weszła. Już mi się nie chce dopytywać o powody. Kiedyś w końcu wejdzie. A dziś symboliczny widok: kiedy wracałem z lasu, na żużlowej jeszcze bieżni była tylko jedna babka. Przyglądam się bliżej - córka Burmistrza Tysiąclecia, Magda Wojciechowska. Żużel i Wojciechowski - para nierozerwalna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".