poniedziałek, 10 grudnia 2012

Panjanek odśnieżył

10 km

Przywaliło śniegiem zdrowo, do lasu nie ma co się wybierać. Żadne bieganie, są prostsze sposoby na połamanie nóg. Kiedy w południe zajrzałem na stadion, zadowolony nie byłem. Alejki odśnieżone, ale bieżnia dziewicza. Po południu było już jednak w porządku, widocznie ktoś się zreflektował. Panjanek przejechał traktorkiem z pługiem, zrobił to nawet dość dokładnie. Nie ma powodów, żeby się czepiać. Nie ma też co przesadzać i zaraz lecieć całować po piszczelach. Jest, jak powinno być - i tyle. 

Jakby mniej ludzi zażywa ruchu. Część pewnie uznała, że skoro zima, to trzeba się zaszyć przy piecu i przeczekać do wiosny. Pewnie coś się zmieni po Nowym Roku, bo niektórzy w Sylwestra złożą sobie śluby, że teraz to już będą się dobrze prowadzić, rzucą palenie, może i picie, jeść będą tyle co trzeba (cztery razy mniej...), a do lata kondycja wyścigowa i linia, której na plaży wszyscy będą zazdrościć. 

Rok temu też sobie co nieco obiecywałem. Ciekawe, że udało mi się dotrzymać słowa co do systematyczności. Cała reszta to prosty wynik solidnej dawki wysiłku fizycznego: spadek wagi ciała, rzucenie palenia, znacznie mniejsze spożycie C2H5OH, bardzo dobra kondycja, wzorowe wyniki laboratoryjne (tylko cholesterol lekko powyżej normy). W sumie - opłacało się.

Piotrek obdarował mnie świetną, oldskulową bluzą Adidasa. Żadne tam oddychające cudeńka, tylko solidny, świetnej jakości ortalion. Idealnie skrojony, ładny materiał, szwy wzmacniane. Najlepszy na okoliczność nawet dość silnego wiatru i ulewnego deszczu. Są sytuacje, kiedy właśnie dobra kurtka ortalionowa jest najlepszym rozwiązaniem. Przyda się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".