piątek, 14 czerwca 2013

Jutro próbny bieg

10 km

Jakby ciut chłodniej, więc skorzystałem z pogody i się ruszyłem, ale dopiero pod wieczór. Za dnia śpika miałem strasznego, po trzeciej się nawet położyłem na pół godziny, bo spałem na stojąco. Później się poprawiło. Dokuczał mi trochę kręgosłup, ale po tabletce Movalisu i kilometrze biegu przeszło i zapomniałem. 
Na stadionie minąłem sprawcę dzisiejszej zawieruchy w gazecie, Jacka K. Pomachał mi przyjaźnie ręką, równie przyjaźnie odmachałem. W końcu znamy się i lubimy, dlaczego mamy do siebie z procy strzelać? ;)

Jutro pierwsze, rytualne obiegnięcie trasy biegu 27/27. Obejrzymy potencjalne zagrożenia, wyznaczymy dokładny przebieg drogi, potem pożyczę z zaprzyjaźnionej komendy policji kółko na kijku do pomiaru odległości, zrobimy profesjonalny pomiar i będziemy wiedzieć, ile ma jedna rundka. 
Potem spotkanko, trzeba obgadać resztę ewentualnych problemów. 

Robert namawiał mnie dziś na maraton szlakiem zielonogórskich winnic. Raczej nic z tego, bo nie znam jeszcze terminu tegorocznego winobrania, trudno się umawiać. Trzeba by też na tę imprezę przeznaczyć co najmniej trzy dni (dojazd, bieg, konsumpcja i powrót). Jeśli będę wtedy w Polsce, to raczej powtórka z Półmaratonu Gryfa, nie zaś popijawa w Zielonej Górze.

Za tydzień dyszka w Poznaniu. Chyba nie da się dzień wcześniej obskoczyć Stargardu, tu bieg za późno się zaczyna i kończy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".