sobota, 8 czerwca 2013

Podwójny nerw

10 km

Wczoraj odpuściłem, całe popołudnie przeznaczyłem na obsługę zjazdu maturzystów sprzed 50 lat, nie żałuję tego czasu. To ciekawe, spotkać ludzi, których się znało z tableau wiszącego na korytarzu starego liceum, o których wtedy myślałem, że są jak dinozaury. Dziś pewnie podobnie patrzą na mnie obecni uczniowie liceum. Bo to już przecież 33 lata od matury '80. 
E, w cholerę z upływającym czasem. Ważne, że skutki ponadtygodniowego lenistwa w końcu minęły i szanowny organizm działa na dobrych obrotach. Przebiegłem się dziś łagodnie, pamiętając o jutrzejszej połówce w Grodzisku. Może ciut dużo, ale w bezpiecznym tempie i bez walenia po zaworach. Był jeden moment, kiedy mi ciarki przeszły: w lesie jakaś przykryta trawą nierówność, lewa stopa mi się przekrzywiła, szczęśliwie, nic nie czuję, więc pewnie mi nie uschnie ;)

Wczoraj od samego rana afekt napięty z tendencją do reakcji gniewnej, czyli - wkurwienie. Po pierwsze, bezsensownym artykułem napisanym przez Pabla, w którym sprzedaje głupawe poglądy Jacka K. uważającego, że nic nad bieżnię sześciotorową. Z tekstu wynika, że bieżnia z czterema torami, nawet z najlepszą obecnie nawierzchnią - to kompletna klęska, bo jak mają potem biegać lekkoatleci-wyczynowcy? Moja odpowiedź jest krótka: a g... mnie to obchodzi. Nie dla nich bieżnia ma powstać, a dla ludu biegającego i depczącego codziennie kilometry w intencji zdrowia, schudnięcia, relaksu itd. Zawodowcy, skoro są tacy super, to niech sobie radzą, najlepiej zawodowo. Dotąd przecież sobie jakoś radzili, nie?

Podszczułem Piotrka. Ma napisać list do redakcji i wyjaśnić, co myśli o rozterkach Jacka K. Jak znam Piotrka, polecą wióry.

Drugi powód afektu, to zagubienie przez tego samego Pabla dwóch moich ważnych tekstów, w tym sporego artykułu na temat biegu 27/27. Wysłane w terminie, odebrane w redakcji (potwierdzenia dostałem), a potem wrzucone do śmieci. Brak słów.

2 komentarze:

  1. Właśnie, brak artykułu o biegu 27/27 bardzo rozczarował. Zwykłe nie kupuję tego wydawnictwa ;-) Ostatni numer został zakupiony ze względu na zapowiadany artykuł. A tu nic....

    OdpowiedzUsuń
  2. Szlag mnie trafia, kiedy o tym myślę. Kompletny burdel. Nie poradzę, nie ja za to odpowiadam.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".