wtorek, 29 kwietnia 2014

Ostatnia długa prosta

14,5 km

Ostatnia dłuższa przebieżka przed Hamburgiem. Spróbowałem ruchu w terenie. O dziwo, niczym złym to się nie skończyło. Obiegłem Górę Lotnika, daleko za nią natknąłem się na dwie panie dziarsko zasuwające z kijkami w stronę Goleniowa. Wzajemnie się pozdrowiliśmy, panie poszły w swoją stronę, ja zrobiłem zwrot w kierunku przejazdu. Na górce chwila przerwy, nieco rozciągania, a za przejazdem już zupełnie spokojnie, w tempie 5:30-5:40 do samego Goleniowa. Achilles po tych prawie 15 km w stanie zdecydowanie dobrym, nie boli, jest tylko nieco sztywnawy. Zastanawiam się, czy jutro nie pójść do szewca i poprosić go o lekkie rozciągnięcie pięty prawego buta, bo mam wrażenie, że ucisk zapiętka ma negatywny wpływ na achillesa. Lekkie rozbicie pięty może dobrze zrobić.

Prezes dostarczył nową koszulkę, w której mam wystąpić w Hamburgu. Wcześniejsza to była chyba chińska "elka", przymała na mnie. Teraz mam wersję XL, ładnie leżącą, z wyraźnym napisem POLSKA z przodu i z tyłu, do występów za granicą. Od typowej klubowej koszulki różni się kolorem: wersja krajowa koszulki PMT jest kanarkowa, wersja eksportowa - biała. Szczerze mówiąc, bardziej mi się podoba żółta ;)

Dziś zadzwonili do mnie z biblioteki z zaproszeniem na dogrywkę dyktanda, które pisałem w piątek. Trzy osoby napisały wprawdzie nie bezbłędnie, ale dobrze, a do tego równo. Ja, pani Danuta Faryniarz, czyli była dyrektorka SP2 i jakiś jegomość, który przyjechał na dyktando z głębi Polski z walizką słowników i podręczników gramatyki i ortografii. Nie bardzo mi się chce w to dalej bawić, ale też nie jestem z tych, co to odpuszczają w połowie drogi. Pójdę, napiszę, w końcu są szanse na wygranie tabletu marki Lenovo.
Dyktanda miałem nie pisać, chciałem tylko zrobić fotkę i napisać parę słów do gazety. Zmieniłem decyzję, kiedy w tłumie dzieciaków czekających na dyktando natknąłem się na znajomą z gazety, która oświadczyła mi, że przyszła wygrać tablet. "Ożesz ty..." pomyślałem sobie i mówię: "A nie wstyd ci walczyć z dzieciakami?" Okazało się, że nie wstyd. Zasiadłem więc do pisania na przekór sobie. Koleżanka odpadła, ja gram dalej. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".