poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Pierwszy dzień przyspieszenia

12 km

Dziś miał być dzień przerwy, ale muszę cały tygodniowy cykl treningów przesunąć o dzień do przodu, bo w weekend jedziemy do Keukenhof koło Amsterdamu, zwiedzić rewelacyjny ogród tulipanowo-hiacyntowo-szafirkowy. 
Wczorajsza połówka nie zostawiła żadnego śladu. Achillesy siedzą cicho, żadnych, najmniejszych nawet bólów w mięśniach i stawach, wydolność absolutnie normalna. Więc najpierw 5 km lekkiego, rozgrzewającego biegu, a potem 5 km w parku przemysłowym, z czasami kolejno 4:59, 4:58, 4:55, 4:50 i 4:56. Ciekawe, że każdy kolejny kilometr był przyjemniejszy i lżejszy, nie miałem poczucia, że biegnę szybko, bieg nie sprawiał żadnego wysiłku. Po tej piątce trzy minuty przerwy, po czym powrót do Goleniowa w tym samym tempie, rzędu 5:00 na kilometr. Trening skończyłem zupełnie wypoczęty, bez śladu zmęczenia. Najbardziej mnie cieszy, że nie ma żadnych dolegliwości zdrowotnych. To znaczy, że dobrze służą i nowe buty z wzorową amortyzacją, i równy asfalt, po którym biegałem wczoraj i dzisiaj.
Zobaczymy, jak będzie jutro. Dziś mam wrażenie, że są dobre widoki na skuteczną pracę nad szybkością. Mam na to niecały miesiąc.

Olek Gapiński zrobił ładne fotografie w Dębnie. Fotka Anetki jest absolutnie rewelacyjna. Druga, z Arturem - oryginalne, ciekawe ujęcie. No i trzecia fotka - 'tituszki' w Dębnie :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".