piątek, 25 kwietnia 2014

Normalnie - cud

6 km

Dzień, który z powodzeniem można wpisać w katalog tych dziwniejszych. Otóż, znienacka ustąpiły wszelkie dolegliwości. Coś tam jeszcze rano lekko ćmiło, w ciągu dnia ustąpiło. Złamałem postanowienie, by się dziś nie ruszać z domu. Po prostu, żeby sprawdzić, czy naprawdę to się stało. I po raz pierwszy od bardzo wielu dni nie odczuwałem absolutnie żadnych dolegliwości. Nie było najmniejszych komplikacji z biegiem pod górkę, żadnych dolegliwości nie sprawiał bieg w terenie (3/4 trasy), dopiero pod koniec coś tam lekko, ale nie natarczywie, przypominało o problemach z poprzednich dni.
No i teraz się zastanawiam, co się stało. Po pierwsze, doświadczenie każe mi się zastanowić, jaka następna plaga na mnie spadnie, bo dotąd takie okresy szczęścia były zapowiedzią armagedonu w wersji XXL. Okres szczęścia właśnie mamy, armagedon jeszcze nie nadszedł. 
A może to efekt wczorajszej rozmowy z prezesem, któremu szczerze wyznałem swoje winy i w odpowiedzi dowiedziałem się, co też prezes myśli o bieganiu dzień w dzień bez żadnej przerwy? Wszak skrucha i szczery żal za grzechy są warunkiem odpuszczenia win. Wprawdzie prezes nie ma mocy odpuszczania win i przebaczania, ale może ktoś u góry nas podsłuchiwał?
A tak bardziej serio, to nie wykluczam, że intuicyjnie znalazłem właściwe rozwiązanie problemu. Zdjęcie nogi z gazu i parę dni cierpliwości były podstawowym warunkiem, ale doszło do tego farmakologiczne wspomaganie, a przede wszystkim banalnie prosta fizjoterapia, którą każdy może sobie zaordynować we własnym zakresie, wystarczy trochę cierpliwości i zaciśnięcie zębów z bólu. Warto, bo jak widzę - to działa. Co i jak robię - niech na razie zostanie moją tajemnicą, niech się przekonam, że to żadna ściema. W każdym razie, jutro nie zamierzam się wlec w ogonie. No chyba, że panie debiutantki zażyczą sobie asysty, wtedy jak najbardziej potowarzyszę. Z Mariuszem ścigać się nie będę, bo z doświadczenia (Nowa Sól 2013) wiem, że bryka i podstawia nogę. Niech sobie biegnie z przodu. :)

2 komentarze:

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".