czwartek, 10 kwietnia 2014

Marsz

12 km

Niestety, dziś się nie dało biegać. Cholerna pięta bolała przez cały dzień, nie było widoków na stłumienie bólu truchtaniem przez kilometr lub dwa. Ale z drugiej strony - nie ma biegania, nie ma kolacji. Pomyślałem więc, że dziś zamiast biegu będzie 12 km intensywnego marszu po lesie. Tak też zrobiłem, przez dwie godziny zasuwałem po lesie długim krokiem. Nie był to może tak intensywny wysiłek, jak w czasie biegu, ale nie oszczędzałem się, tempo było konkretne. Był też czas na trochę ćwiczeń statycznych i dynamicznych, w tym wydłużających krok. Nie powiem, do domu wróciłem wprawdzie niespocony, ale z poczuciem, że zrobiłem kawałek roboty. I zasłużyłem na kolację, oczywiście ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".