niedziela, 19 lutego 2012

Krajoznawczo, relaksowo

20 km, teren

Na bieżnię nie ma co zachodzić, zamieniła się w ryżowisko, minie dobre parę dni, zanim będzie tam można wejść w celu innym, niż skok w błocko.
I tak bym nie biegał po włościach Ojca Dyrektora, bo trzeba było odebrać samochód zaparkowany wczoraj przed imprezą na drugim końcu miasta. Pomyślałem, że to okazja, żeby przebiec się po opłotkach, zamiast kursować po znanych szlakach. Najpierw więc wzdłuż Iny do mostu na "trójce", potem w prawo przez Żdżary, wzdłuż szosy aż do Miękowa, stamtąd drogą do Białunia, potem Żółwiej Błoci, obwodnicą wschodnią do Marszewa, a stamtąd do "Atrii", z której wyszliśmy o 4 rano. Tempo w miarę spokojne, żadnego szarpania się, taki bieg krajoznawczy trochę.
W Białuniu zatrzymała się koło mnie dziewczyna w suzuki, zapytała, czy na bieżni stadionu nadal nie da się biegać i czy nadaje się do tego ścieżka wokół głównej płyty.  Zapytała, czy może podwieźć? Uprzejmie podziękowałem, to akurat nie było mi potrzebne ;) 
Przywykłem już, że jestem rozpoznawalny z racji pisania do gazety. Jak widać, są nowe powody. Ma to swoje minusy: trudno splunąć nie rozglądając się, czy aby kto tego nie widział.
Pora zacząć przygotowania do sezonu kajakowego, poćwiczyć mięśnie powyżej pasa. Na początku marca, jeśli nie będzie ostrych mrozów, pora wyskoczyć z kajaczkiem na Zalewy Nadarzyckie. W tamtym roku byłem pierwszym, który pokonał Piławę od jeziora Pile do Nadarzyc. Wiosenna wódeczka z Januszem (szef kempingu w Nadarzycach) - rzecz piękna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".