czwartek, 2 lutego 2012

Rześko, że hej!

10 km szlakiem goleniowskiego żużla

Niech dzień jak najszybciej się wydłuży, żeby po południu można było wybrać między tuptaniem po osirowskim składzie żużla, a lasem. Na razie wyboru nie ma, żużel i kłęby szarego kurzu są bez alternatywy. Dziś na szczęście zaczął prószyć śnieżek i ten szary syf został przykryty. Mróz nieco zelżał, rano było -17 stopni, teraz jest około -8. Da się już żyć, temperatura wprost wymarzona do biegania. Babki, które chodzą po bieżni też nie wymiękają, stała ekipa jest regularnie, niektóre panie nawet codziennie.

Od jednego z wtajemniczonych dowiedziałem się, że tartanowa bieżnia mogła powstać już w 2005 roku. Dokładnie według planów, jakie wtedy opracowano. Była nawet akceptacja władz gminy i gotowość wyłożenia pieniędzy. Nie doszło do tego, bo - podobnie jak parę dni temu - zaczęło się rozsuwanie nosem przez bossów od sportu, że skoro cztery, to czemu nie sześć torów, a może i osiem? No i centrum spikerskie, magazyny, nawodnienie, odwodnienie, rzutnia młotem, skocznia w dal, wzwyż, w bok, w dół... Wojciechowski w pewnej chwili miał dość tematu, więc dziś mamy, co mamy.
 
Cholera, zapomniałem wczoraj zażądać, by bieżnię oświetlano codziennie, nie tylko trzy razy w tygodniu. Dziś światełko nie przysługiwało dziesięciu osobom, które kręciły się po bieżni. Lodowisko, choć puste, tonęło w blasku. Ot, taki folklor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".