poniedziałek, 23 lipca 2012

Drewniane nogi

13 km

Powtórka z wczorajszej trasy. Wyjątkowo kiepsko mi się biegło, mięśnie jak z drewna, stawy sztywne. Mam wrażenie, że dobrze by zrobił dzień lub dwa przerwy. Może jutro dla odmiany trochę wiosłowania? Nogi odpoczną, rozrusza się góra. Pora zacząć ją ćwiczyć, w połowie września wyjazd do Francji, jak zwykle dwa tygodnie niezłego treningu siłowego w winnicy. Przed rokiem przez pierwsze dwa dni mięśnie pod koniec pracy piekły mnie, jak przypalane żelazem. Ale na koniec były twarde jak stal.
We Francji raczej nie będę biegał, ale w zamian będzie tam 11-12 dni ostrego treningu górskiego. Przez cały dzień chodzenie po wzgórzach z wiadrami pełnymi winogron (po ok. 15 kg każde), pchanie taczek o masie około 150 kg. Dziennie po kilkadziesiąt razy trzeba będzie wchodzić na wzgórza i schodzić z nich. Pamiętam, że kiedy rok temu wróciłem i poszedłem pobiegać, myślałem, że bez rozbiegu płot przeskoczę. Francja będzie akurat na około 2-3 tygodnie przed maratonem w Poznaniu. Potem trochę treningu na ogólne rozbieganie, a 14 października będę mógł wyprzedzać fotony. :)

Zastanawiam się nad Moryniem. Może Heniek Kopcewicz zrezygnuje i z tego startu? Wziąłbym jego numer i przebiegł się wokół jeziora. Jeśli nie, to przynajmniej podskoczyłbym zrobić trochę zdjęć. Popytam, zdecyduję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".