6 km
Należało poruszać się z rana, kiedy powietrze było jeszcze chłodne po nocnej burzy. Ale z rana lepiej smakuje kawa z gazetą. Za karę późnym popołudniem było gorąco, wilgotno i bezwietrznie. Przezornie poszedłem na stadion, zabierając ze sobą butelkę chłodnej mineralki. Co kółko zerkałem na nią jak na nagrodę, przyjemność odkręcenia i łyknięcia chłodnej zawartości odkładając na "za jeszcze jedno kółko". Po piętnastym miałem dosyć, koszulka była kompletnie mokra, po twarzy spływały słone strużki. Muszę? Nie muszę - odpowiedziałem sobie szczerze. Łyknąłem więc w nagrodę zimnej "muszynianki" i zszedłem z bieżni.
Jutro odbój, pojutrze 15 km w Jarosławcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".