sobota, 10 maja 2014

Niewiele lepiej, ale lepiej...

12 km

Kondycja wróciła wreszcie do normy. W krzyżu przestało napieprzać. Jeszcze tylko ten achilles, ale z nim tak łatwo i szybko nie pójdzie. Niemniej, da się żyć. Przynajmniej nie jest gorzej, niż było przed Hamburgiem, z szansą i nadzieją na poprawę w najbliższym tygodniu.
Przebiegłem się najpierw wzdłuż Iny, potem kawałek przez las, potem 3 km przez park przemysłowy, potem znów las, a na koniec z kilometr po asfalcie, już w drodze powrotnej do domu. Tempa nie żyłowałem, nie ma potrzeby czegoś tam sobie udowadniać. Na razie żadnych rekordów raczej bić nie będę, więc można ruszać się trochę wolniej, za to bez ryzyka zrobienia sobie krzywdy.
Dziś kolejne info nt. Cracovia Maraton. Znowu zmieniają trasę, tym razem rezygnują z wyprawy bocznymi ścieżkami do Nowej Huty, trasa zredukowana jest do obszaru Starego Miasta i przyległości. 2 pętle, moim zdaniem trasa zdecydowanie zyskuje na atrakcyjności dla zawodników, a przede wszystkim dla widzów. Ci ostatni zobaczą zawodników dwukrotnie, co podnosi atrakcyjność biegu. Lepsza będzie logistyka, bo można dogadać się z rodzinką, rozstawić ją w kluczowych punktach, by podała jedzenie i popitkę, nie liczyć już na ogólnomaratońskie jadłodajnie i wodopoje. Zobaczę, jak się będę czuł pod koniec tygodnia. Kiełkuje myśl, by ponownie spróbować powalczyć o godną życiówkę. Nie mam złudzeń, że Tomek Oleszek podniesie rzuconą mu rękawicę i wkrótce rozprawi się ze swoim i moim rekordem. Może zawczasu rzucić mu rękawicę nieco dalej? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".