poniedziałek, 25 lutego 2013

Egzekutywa obradowała

10 km

Posiedzenie egzekutywy w sprawie biegu 27/27 i maratonu się odbyło. Krótko, na temat. Podstawowe rzeczy ustalone, teraz pora zająć się szczegółami, a te, jak zawsze, zadecydują o wszystkim. Na razie jednak wszystko wygląda dobrze. Spokojny jestem o bieg czerwcowy, bo tu wszystko zależy od nas samych, impreza w sumie kameralna i łatwa do ogarnięcia. Większym problemem, tak naprawdę dopiero do rozpoznania, jest wrześniowy maraton (28 września). Być na biegu, nawet wielkim, to nie to samo, co go organizować. Szczęśliwie, maraton nie będzie gigantyczną imprezą, na początek na kilkadziesiąt osób. Przetrenujemy, potem się zastanowimy, czy da się powiększyć.

Odczuwam pozytywne skutki biegania po równym. Dolegliwości ustąpiły, nic nie zakłócało przyjemności z biegu. 
Oczywiście, znów nie byłem na rehabilitacji. Kurka, jutro z rana idę się zarejestrować!

Rano ciekawe doświadczenie. Przepaliła mi się żarówka w przednim reflektorze, pojechałem, kupiłem. I kicha, bo żeby ją wymienić, trzeba mieć albo wprawne i drobne ręce, albo wymontować całą lampę. Wkurzyłem się, pojechałem do znajomego mechanika, a ten się śmieje. Podobno to typowy problem we wszystkich nowych samochodach. Są takie, w których trzeba odkręcać błotnik(!), żeby wymienić żarówkę. Przeciętny Niemiec w takiej sytuacji pewnie dzwoni po lawetę, która odwozi mu autko do serwisu... Mnie się, na szczęście, udało bez lawety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".