piątek, 12 lipca 2013

Ten dzień mnie zjeżył

10 km

Nie najlepszy dzień. Trzasnął mi twardy dysk, na którym mam wszystkie zdjęcia zgromadzone przez 10 lat, ważne dla mnie archiwum. Obecnie trwają próby reanimacji dysku, jest nadzieja.
Jakby mało, po  południu goniec z sądu przyniósł pismo, które oznacza, że wkrótce rozpocznie się rozprawa o zniesławienie, jaką wytoczył mi goleniowski hochsztapler gospodarczy, niejaki M. Zarzuca mi, że utrudniam mu prowadzenie "działalności gospodarczej", czyli po prostu okradanie ludzi. Faktycznie, utrudniam, zupełnie zresztą świadomie. Zły jestem, bo odebrałem to pismo, a do akt sprawy zajrzę dopiero w poniedziałek, tymczasem terminy  lecą. Dziś nawet nie wiem, o którą sprawę chodzi, bo wesoły koleś M. wytoczył mi ich bodajże z pięć. Wszystkie oskarżenia tej samej treści, skomponowane na zasadzie "kopiuj - wklej", nawet te same błędy ortograficzne. 


Za to wieczorem kolejny miły mail od pani Krystyny Konarskiej, rewelacyjnej, choć dziś
nieco zapomnianej piosenkarki z lat sześćdziesiątych. Kiedyś trafiłem w necie na jej parę piosenek, bardzo trafiły mi w gust, spodobał mi się jej głos. Okazało się, że nietrudno znaleźć do niej kontakt, pani okazała się bardzo sympatyczna, więc od czasu do czasu pisujemy do siebie. Parę lat śpiewała w Paryżu, poprosiłem ją o trzymanie kciuków, kiedy będę startował w tamtejszym maratonie. Na godzinę przed startem dostałem sms-a zagrzewającego do biegu, z prośbą o zameldowanie ukończenia. Takie same wsparcie było przed maratonem w Krakowie, półmaratonem w Grodzisku, 27-godzinnym biegiem w Goleniowie. Pani Krystyna okazała się wierną kibicką. Dziś w necie znalazłem jej dwie piosenki, których dotąd nie znałem. Oto jedna z nich, zwracam uwagę publiczności na rewelacyjne trzaski na początku piosenki. To autentyczne nagranie z "czwórki" wydanej w 1963 roku, wtedy zdaje się, ledwie chodziłem...
Ktoś inny
A to druga piosenka, w klimacie Cliffa Richarda, typowym dla początku lat sześciesiątych. Gitara jak u Hanka Marvina, trzaski na początku są jeszcze piękniejsze :)  Twoje imię
Warto też zwrócić uwagę na zdjęcie na okładce płyty. Przypominam: rok 1963, w modzie są sztywne koki, postarzające piękne dziewczyny o 15 lat. A tu Krystyna Konarska wygląda tak, że i 50 lat potem fotka zachwyca...  Nie pasowała do przaśnego peerelu, z Gomułką godzinami ględzącym w czarnobiałej TV, nie dziwię się, że uciekła do Paryża.
A ten kawałek znają chyba wszyscy, musiał się o uszy obić:
Jesienny pan


Właśnie dostałem info, że dysk daje oznaki życia. Ufffffffff....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".