sobota, 8 lutego 2014

Tour

19 km

Rano zadzwonił Leszek Kita i przypomniał, żeśmy się umawiali na wspólny trening. Niestety, z planowanej wyprawy lasem do Łęska i Bącznika trzeba było zrezygnować, na leśnych drogach zbyt ślisko i mokro. Wybrałem więc trasę przez Helenów, obwodnicę wschodnią, Marszewo, Żółwią Błoć, Białuń i Miękowo, powrót ulicą Wolińską. Droga optymalna, bo utwardzona, tylko niewielkie odcinki gruntowe, generalnie zresztą w niezłym stanie. Tam, gdzie trzeba było biec asfaltem, ruch był niewielki i można się było czuć bezpiecznie.
Zleciało szybko. Kiedy się biegnie we dwóch, a rozmowa się klei, kilometry same się odliczają. Najmniej przyjemny był ostatni odcinek, z Miękowa do Goleniowa, bo to jedna długa prosta. Na wylocie ze wsi dopadł nas też wiatr od czoła, wprawdzie jedynie lekki, ale wystarczająco chłodny, by z miejsca nas wyziębić. Trudne to nie było, bo ubrani byliśmy dość lekko, przy tym zgrzani, a kiedy ma się na grzbiecie mokre ciuchy, przechłodzenie jest kwestią chwili. Nic jednak nie wskazuje, by owe chłodne chwile trzeba było odpokutować chorobą, ta przyjemność ominie. 

Wczoraj wybrałem się na prelekcję na temat zdrowego odżywiania, którą głosił pewien goleniowski farmaceuta chwalący się, że warzywną dietą wyleczył swoją matkę z nowotworu. Przekaz był taki: dietą złożoną z warzyw i owoców można wyleczyć każdą chorobę, bo zdecydowana większość z nich ma swoje źródło w nieodpowiednim odżywianiu. Głodówka, a potem warzywa i owoce - i sprawa załatwiona. Pojawił się oczywiście pan, którego owocowo-warzywna dieta podobno wyleczyła ze zgagi męczącej go od lat. Na sali było też kilka osób z entuzjazmem wspierających prelegenta. Prelekcja była dość nijaka, parę ogólników (to jest zdrowe, a to niezdrowe), ale zadziwiająca była reakcja publiczności, chłonącej oczywistości serwowane przez pana farmaceutę jak objawienie. 
Można być pewnym, że prelekcja odniesie skutek. A tym skutkiem ma być promocja apteki Epiona przy pomocy kuponów rabatowych na zakupy w aptece rozdawanych uczestnikom spotkania oraz kuponów rabatowych (200 zł zniżki) na poradę w zakresie odżywiania.
Co ciekawe, nikt nie zadał dość oczywistego pytania: skoro najlepszym lekarstwem są warzywa i owoce, to czemu pan farmaceuta nie zajmie się prowadzeniem warzywniaka, a handluje w najlepsze czystą chemią, bo są nią przecież lekarstwa stojące na półkach w jego aptece?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".