czwartek, 21 listopada 2013

Kryzys zaatakował

10 km

Wczoraj dzień po prostu tragiczny. Coś mnie zżerało, czułem się fatalnie. Słaby, połamany, z rozbitymi myślami, niezdolny absolutnie do żadnej aktywności. Snułem się przez cały dzień, wieczorem nawet nie było mowy o bieganiu, po prostu nie było sił. Zasnąłem jak kamień, spałem jak zabity. Na szczęście rano było już lepiej, pozbierałem się. Zamiast wieczornych wiadomości telewizyjnych - rytualna dyszka. Niestety, echa wczorajszego dnia odczuwalne nader wyraźnie. Potężnie osłabiony, z pobolewającymi achillesami, jakoś się przeturlałem przez tę dychę. Początek upiorny, po dobiegnięciu do Helenowa było już lepiej, choć niewiele. Ale zadowolony jestem, że nagły i niespodziewany kryzys minął tak szybko, jak przyszedł. Jutro będzie już normalnie.

Polecam jutrzejszą GG, szczególnie wywiad na 5 stronie z Ojcem Dyrektorem. Aż trudno uwierzyć, że przeświadczony o swojej nieomylności Ojciec D. potrafił tak się samobiczować. Ale czy zrozumie coś z tego, co go spotkało? Nie tylko ja wątpię. Dziś porozmawiałem z burmistrzem Robertem(też wątpi w zdolność pojmowania przez pana dyrektora). Powiedział mi, że Ojciec D. przyszedł do niego z treścią wywiadu by pokazać, jak umie się pokajać. Robert dał "imprimatur", Ojciec D. dopiero wtedy odpisał redakcji, że udziela autoryzacji tekstowi. Dowiedziałem się też, że Ojciec nie dostanie nagrody za organizację Mili, a przy pierwszej nadarzającej się okazji pomysłodawcy i twórcy Goleniowskiej Mili Niepodległości zostaną należycie uhonorowani przez władze gminy. Pewnie za miesiąc, na noworocznym spotkaniu u burmistrza. 

Tegoroczne Beaujolais Nouveau tradycyjnie nienadzwyczajne. Ładny, wyraźnie owocowy bukiet, ale trochę zbyt kwaśne i płaskie. Było trochę problemu z kupnem tego francuskiego wynalazku, w Goleniowie handlują nim tylko w Intermarche, ale pani na stoisku z alkoholami na pytanie o BN zrobiła wielkie oczy i roztropnie zapytała: że jak? Wyjaśniłem mówiąc powoli nazwę tego, o co mi chodzi. Pani wzruszyła ramionami i odparła: Nie ma. Nie uwierzyłem, i słusznie. Chwilę potem znalazłem na półce BN 2013 po 16 zł za flaszkę, pytam panią: A to, to co to jest? Pani na to, niezmieszana i niewstrząśnięta: A, to! No, jest...
Kupiłem dwie butelki, wypiliśmy do ostatniej kropli, ale na trzecią raczej nikt nie miałby już ochoty, prędzej jakiegoś staropolskiego drina. Obeszło się jednak bez drina, trzeba się oszczędzać na jutrzejsze posiedzenie, no i jutro przecież normalny dzień pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".