wtorek, 5 listopada 2013

Pierwsza odsłona

11 km

Dziś lud ujrzał pierwszą część ołtarza, jaki powstaje przy bramie stadionu od strony ul. Norwida. Na słusznej wielkości tablicy wypisano, że za bramą jest stadion, a na stadionie jest OSiR. Jest adres, telefon, fax i email. Krótko mówiąc, zawieszono wizytówkę. Obok lada moment zawisną kapsle ku czci tych i owych, lud goleniowski czeka też na popiersie Nieznanego Biegacza albo inną alegorię Ojca Dyrektora. 
Na treningu w lesie spotkałem Piotrka z Karoliną, razem wracaliśmy na stadion. Pokazałem mu nowość u bram 'osiru'. Stanął, popatrzył. "No, proszę..." - wykrztusił z siebie. Był pod wrażeniem, może dlatego mowę mu odjęło. A Piotrkowi rzadko mowę odbiera.

Rozwiedziałem się o niedzielną imprezę. Uroczysta sesja Rady Miejskiej o godz. 17, poświęcona będzie Mili i jakiejś rocznicy współpracy Goleniowa z miastami partnerskimi. Będą rozdawać statuetki zasłużonym dla Mili (mały Nieznany Biegacz?), podobno mają też być jakieś znaczki, coś w stylu "zasłużony dla sportu". Pal licho te gadżety, ważne będzie dopilnowanie, by z rozpędu nie zaczęto obwieszać siebie i wybranych "zasłużonych" błyszczącą galanterią przyznaną za fikcyjne zasługi. Próbka była już na wrześniowej imprezce "Bądź fit", kiedy to Czesiek Majdak zaczął dziękować Ojcu Dyrektorowi za... doprowadzenie do budowy bieżni na stadionie. Doniesiono mi, że Ojciec D. hołd przyjął i nic nie prostował.  Historia może się powtórzyć, dlatego dobrze być na miejscu, by w razie czego zareagować.
Podobnie z kolacją, która planowana jest dla VIP-ów po sesji. Tam też może się okazać, że w kolejce po zaszczyt stoi spory tłumek ojców sukcesu. Zapotrzebowanie na sukces jest, jak wiadomo z życia, ogromne, niezaspokojone i wciąż rosnące. Zbliżają się wybory, zjawisko będzie narastać, trzeba trzymać rękę na pulsie.
Jak się dowiedziałem, Piotrkowi W. wysłano zaproszenie na uroczystą sesję, a może nawet i na kolację. Na razie go nie dostał, ale może dostanie.

3 komentarze:

  1. Na czym polega Panie Czarku fenomen Ojca Dyrektora? W firmie prosperującej na zdroworozsądkowych zasadach Ojciec przyjąłby z wielkim namaszczeniem kopniaka w cztery litery i zakończył swą karierę. A w Osirze to on pływa jak ryba w wodzie i się nie poci. Co tu jest grane? W czym jest taki dobry?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo zdrowy rozsądek nie jest specjalnie w cenie. W cenie jest wazelina, a tej w osirze na wiadra

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli wazeliniarze jakich mało? Ostatnie bastiony PRL elu, wystarczy łeb nasmarować czymś śliskim i w żopku się wchodzi chładko. Tfu !!! niezbyt apetycznie... Ale są stworzenia Boże co chałno z wierchowki spod apatariszczikow zjedzą z apetytem.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".