piątek, 10 sierpnia 2012

Forty


Wczoraj 8 km, dziś - górki

Przedwczoraj rozpoznałem trasę, wczoraj przebiegłem ją już na luzie, wydłużając o kilometr. Połowa z górki, połowa pod górę, i to dość ostro, około 7-8 procent. Ale kiedy dobierze się odpowiednie tempo, nawet długie podbiegi nie są problemem. Pobiegłbym jeszcze dalej, ale wieczór zaczyna zapadać podejrzanie szybko, tu już o 9 wieczorem jest ciemno, niebezpiecznie jest biegać po drogach, zwłaszcza, że drzewa dodają cienia.
Najważniejsze, że nic nie dolega, żadnych problemów z układem ruchu, krążenia i trawiennym. Aż podejrzanie :)
Polecam Srebrną Górę wszystkim, którzy jej nie znają. Senne, podgórskie miasteczko, właściwie - wieś. Cisza taka, że stojąc dziś wieczorem na przełęczy pod twierdzą, słyszałem rozmowy prowadzone na jakimś podwórku w miasteczku odległym o kilkaset metrów. Piękne panoramy, imponująca twierdza z XVIII w., mnóstwo tras rowerowych, biegowych, zabytków architektury. Brak tylko lokali gastronomicznych (ale czy to naprawdę wada?), choć - jak dziś sprawdziliśmy - dobrze i w rozsądnych cenach żywią w hotelu "Koniuszy". Jedzonko świeżutkie, smaczne, ładnie podane, a firma robi niespodziankę częstując deserem gratis. Do polecenia, choć na pierwszy rzut oka lokal robi wrażenie knajpy typowo weselnej, co mnie samego zniechęca. Tym razem się przełamałem, i słusznie.

Dziś nie było biegania. Rano ruszyliśmy na wyprawę do fortów. Nie tych, które są udostępnione dla turystów, ale zapomnianych, ukrytych głęboko w lesie. Nie było łatwo, nawet miejscowi nie potrafili nam pomóc. Przydała się intuicja i umiejętność obserwacji terenu. W pewnym momencie zauważyłem dziwnie płaski fragment terenu, nie ukształtowany w sposób naturalny. Zagłębiliśmy się w las, po kilkudziesięciu metrach weszliśmy na nasyp nad głęboką fosą. To było to: fortyfikacje Fryderyka Wielkiego. Poszliśmy wzdłuż fosy, po paru minutach dotarliśmy do potężnego fortu z fosami o głębokości powyżej 10 m, bastionami, kazamatami. Niesamowite miejsce. Znaleźliśmy miejsce, gdzie udało się sforsować fosę i wejść do fortu. Kazamaty częściowo zawalone, ale stanowiska ziemne dla armat wyraźnie widoczne, do dziś obiekt robi wrażenie.
Nasyceni tajemniczą atmosferą, zeszliśmy do głównej części twierdzy srebrnogórskiej, udostępnionej dla publiczności w sandałach i z reklamówkami w rękach. Miłe zaskoczenie: w starej twierdzy rozpoczął się remont donjonu, czyli głównej części twierdzy. Ciekawe, czy uda się znaleźć środki na remont całej twierdzy? Wątpię, to by były dziesiątki, jeśli nie setki, milionów złotych. Nikogo na to nie stać. Szkoda, to największa górska twierdza w Europie.

Pod wieczór samotnie wybrałem się na kolejną wyprawę, szlakiem nieistniejącej już srebrnogórskiej kolejki zębatej. Udało mi się przejść całą trasę od dawnej stacji Srebrna Góra Miasto do stacji Srebrna Góra Twierdza, w tym dwa piękne, ceglane wiadukty. Półtorej godziny drogi pod górę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".