sobota, 28 grudnia 2013

Wyprawa na południe

21,5 km

Ostatnie tegoroczne wybieganie. Replay niedzielnej trasy przez Łęsko i Bącznik. Jutro ma
Szosa Kliniska-Stawno
solidniej padać, być może odpuszczę sobie wyprawę w plener. Ale dziś dłuższa rundka z aparatem w ręku, w poszukiwaniu wiosny. Niestety, żadnych śladów wiosny nie znalazłem. Liczyłem na leszczynę, która potrafi zakwitnąć już w styczniu. Leszczynowych bazi nie było, ale przecież jeszcze nie styczeń, wciąż mamy grudzień roku 2013. 

Warunki do biegania nadal idealne. Nic lepszego nad parę stopni powyżej zera, śladowy wiatr, wilgotne, ale nie rozmiękłe leśne ścieżki. Dziś niepotrzebne były nawet rękawice i komin, pogoda iście przedwiosenna. Zatrzymanie się dla zrobienia zdjęcia nie groziło natychmiastowym przechłodzeniem i wizytą u lekarza. Pod koniec trasy, już na skraju Goleniowa, spotkałem znajomego, któremu marzy się przebiegnięcie maratonu. Parę minut rozmowy o tym, co należy, a czego nie należy robić mając w perspektywie 42 km w kwietniu lub maju. Zapał mu nieco przygasł, kiedy usłyszał o konieczności systematycznego biegania co najmniej 40-50 km tygodniowo, zaliczenia paru tras mających 20-25 km. Wyobrażał sobie, że to kosztuje mniej wysiłku. A może po prostu sobie nie wyobrażał?

Pogrzebałem w necie w materiałach na temat tartanu. Opinie są jednoznaczne: Mondo jest obecnie najlepszą nawierzchnią, zarówno z powodu niskich kosztów eksploatacji (praktycznie nie niszczeje, brak konieczności remontowania), jak i właściwości użytkowych dla biegaczy. Tak więc póki jest szansa na decyzję o położeniu lepszej nawierzchni, trzeba się o to bić. I tak będziemy robić.
Góra Lotnika: coś mi się zdaje, że ten syf
zostawili tzw. sportowcy
 
Miło, gdy na horyzoncie pokazuje się baza myśliwska




Łąki nad Iną, między Bolechowem a Zabrodem

A to standardowy pejzaż pod mostem na ul. Andersa.
Że też komuś może smakować piwsko
w zaszczanym przejściu pod mostem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".