niedziela, 24 marca 2013

Wracamy do równowagi

7 km

Ciekawy byłem, jakie będą skutki wczorajszego biegania po zrytym śniegu w Jastrowiu. Spodziewałem się problemów z achillesami, bólu i ogólnej masakry. I zdziwienie: nic z tych rzeczy. Achillesy w porządku, pobolewanie stawów przeszło bez śladu, odczuwałem tylko zmęczenie, po części wczorajszym wysiłkiem (przyznają wszyscy - mocnym), ale i piwkiem, którym przywracana była równowaga elektrolitowa. Nie zapomnijmy też dwóch termosów grzańca, które też wróciły do domu puste. Było więc wiele czynników męczących.
Dobry stan zdrowia ucieszył, ale nie zarządziłem szaleństwa z tej okazji. Przebiegłem się trochę ulicami, potem zrobiłem dziesięć okrążeń boiska, po asfaltowej ścieżce. Na żużel nie wchodziłem, nie wyglądał zachęcająco. Czarne bagno. Wbrew pozorom, zdjęcie nie przedstawia pierwszego śladu człowieka na Księżycu. To może być ostatni ślad po człowieku, którego wessało żużlowe bagno...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś zalogowany, możesz komentować jako "anonimowy".